Michał Krzywak, krakowski poeta, nauczyciel, organizator wielu imprez literackich, jak „Poezje i herezje”, gdzie debiutanci występują obok „wyjadaczy. Człowiek, miłość, miasto, śmierć i życie…to częste motywy i słowa-klucze, jakie wykorzystują w swoich wierszach. Nie stawia na pozory, liczy się dla niego prawda…
Motywujący wywiad – Michał Krzywak – po pierwsze grzesz…
Miasto Kraków. Jesteś rodowitym mieszkańcem, czy Kraków pobrał kolejnego z artystów i czerpie z jego dorobku? Lubisz to miejsce?
To raczej artysta podebrał Kraków. Na pewno jest tak, że miejsce w jakim się żyje, w jakiś sposób wpływa i kształtuje człowieka. Ja lata szczenięce spędziłem praktycznie w centrum (ciekawostka, naprzeciwko była kamienica, w której mieszkał Wyspiański), gdy nagle przeprowadziliśmy się do blokowiska, które do tej pory uznaję za małą ojczyznę, czyli Azory.
I gdzieś tam się to wszystko toczyło. I o ile oficjalny, systemowy Kraków raczej nie sprzyjał rozwojowi jakichkolwiek talentów, to podziemie wręcz kwitło i tam się dużo rzeczy działo. Szkoła to jeszcze te czasy bicia linijkami i szarpania za uszy obleczone w miłość do ZSSR, potem wolna amerykanka lat -90 i tak to jakoś było.
Czy lubię to miejsce? No oczywiście, że tak. Tutaj gdzieś dalej słychać kroki naszych dawnych mistrzów, tutaj była i magia i tumulty i mam wrażenie, że to dalej czuć. Szkoda, że trochę zrobiono z niego skansen dla turystów, no ale wiadomo, utrzymać się trzeba.
KRAKÓW
to miasto stoi oparte o latarnie
kiwa się i mruży oko
to miasto zbyt stare na odlot
kupczy swą męką jak bibelotami
to miasto na literę „k”
to miasto zgadza się
na każdą pozycje
to miasto farbuje się na neonowo
w pochylonych pozach kelnerów
to miasto na literę „k”
to miasto, co nie śpi, bo wciąż przyjmuje
choć w bramach klnie, jak nikt nie słyszy
to miasto, gdzie w każde miejsce można wsadzić bilet
a i tak jeszcze spróbuje cię rozliczyć.

Chciałbyś cofnąć się do lat młodości? Do której z grup należałeś? Pogodni hippisi, punkowcy bez nadziei na przyszłość, a może byłeś od tego wolny?
Cofnąć na pewno nie, bo po co i w jakim celu? Naprawiać błędy? No przecież bez tych błędów nie byłoby tego, co jest teraz. Grup w tamtym czasie było od groma – metali, skinów, kibiców, jeszcze przewijali się depeszowcy, nawet były takie efemerydy jak nazi punki i SHARP-owcy (antyfaszystowscy skinheadzi), byli hardcorowcy, SE, gdzieś tam wykluwali się raperzy. Tutaj mogę polecić dwie książki: Marcin Siwiec „Kraków Calling”, oraz Wojciech Mucha: „Miasto noży”.
Ja ganiałem z irokezem, czyli jak się domyślasz, punk, aczkolwiek wtedy to był synonim wolności i niechęci do systemu. Stąd też pierwsze teksty, bo mieliśmy kapelę jakoś w latach 92-94. I teraz taka ciekawostka, to były czasy, gdy Azory były najbardziej niebezpiecznym osiedlem w Krakowie, przewyższały nawet Nową Hutę i paradoksalnie to często ratowało skórę. Bo wtedy za włosy można było solidnie oberwać i każde wyjście gdzieś dalej było jakąś odwagą. Ale do nas bardzo rzadko wyjeżdżali jacyś obcy, a tzw. swoich się nie ruszało. Czyli w najgorszym razie zerwano przyszywkę i tyle.
Także mam wrażenie, że „wolny” jest tutaj bezzasadne o tyle, że ogólnie każdy dążył do tej wolności i nawet to zostało do dzisiaj. I z tym brakiem „przyszłości” to też nie do końca tak było.
Poezje-herezje, spotkania literackie, koncerty. Dlaczego się w to zaangażowałeś i jakbyś mógł opisać właśnie wspomniane poezje-herezje jak to wygląda dla laików, którzy może by chcieli dołączyć?
Do Poezji-Herezji prowadziła długa droga. Na studiach zapłonęła miłość do Słowackiego i Micińskiego, razem z Wojciechem K. zaczęliśmy wydawać takie pismo artystyczne „Consummatum Est”. Nie było wtedy internetu, wszystko robiło się ręcznie, do autorów pisało się listy, a kserowali to dobrzy ludzie (Domy Kultury wtedy nas wyganiały). Wyszło chyba 15 zeszytów.
W tym czasie poznawało się ludzi, wszedł wreszcie internet, zaczęło się wklejać te swoje dzieła, spotykać się w realu, był Szkicownik i Poezja.org.
Na orgu poznałem Macieja T., z nim urządziliśmy nasz pierwszy wieczór autorski i tak jakoś się w to weszło. Założyliśmy grupę poetycką CzaS, bardzo mile przyjął nas DK Podgórze, nawiązaliśmy współpracę z Radiem VoX. W Piecu zaczęliśmy urządzać pierwsze takie grupowe wieczory, zrobiliśmy nawet spektakl „Victoria Miasta” (połączenie rapu z poezją), wychodziły zeszyty ze spotkań, antologie, no działo się…
Potem DK jakoś wygasło, Vox się zamknęło, grupa rozeszła, ale za to pojawił się Michał Kiliński i tak żeśmy dyskutowali, dyskutowali i wreszcie zrobiliśmy spotkania dla wszystkich i bez takiego oficjalnego płaszcza. I pomysł załapał, bo trwa to do dzisiaj. A dlaczego? To już jest kwestia chyba jakiegoś tam zainteresowania, hobby, nie wiem.
I tak z prowadzonego zostałem prowadzącym, potem zaczęliśmy coś tam organizować naszego i to wypaliło. Ludzie się schodzili, czytali, pisali i tak mam wrażenie, że w tym temacie nic się nie zmieniło już od plus minus 20-tu lat. Same Poezje i Herezje skończyły już 10. I ani razu praktycznie nie zmieniliśmy formy – jak było na początku, tak jest do teraz. Czyli – może wystąpić każdy, kto ma ochotę, ma do 5-ciu minut czasu, czyta co chce, bo my nie bierzemy odpowiedzialności za teksty. A potem koncert i tak to trwa do dzisiaj. No, przyznać trzeba, że poznaje się wiele osób, nawiązuje dużo kontaktów, jest to jakiś sposób na życie.
JEŻELI
Jeżeli już błądzić, to tylko tak
żeby drogi nie odnaleźć
jeżeli zmieniać wszystko, to tak
żeby po prostu oszaleć
jeżeli tracić, to na zawsze
a z zyskiem to tylko na chwilę
twierdzą, że nasz jest ten świat
podziękuj za taki przywilej
jeżeli gniew, to tylko tak
by dopaść, rozbić i w pień wyciąć
jeżeli miłość, to raczej wiesz
tutaj na nic czar przysiąg
jeżeli pić, to do dna
w trzeźwości też mieć umiar
a gdy upadać, to tylko tak
żeby mieć głowę w chmurach
Najlepszy koncert lub festiwal na którym byłeś?
Tego było tak wiele, że nie sposób teraz policzyć. Także uznaje za najlepszy nasz koncert w Dobczycach, gdzie udało nam się zagrać jeszcze na Zamku, tym bardziej, że nic z niego nie pamiętam, a pamiątek nie ma, ponieważ nie było też wtedy komórek. A festiwal to na pewno Jarocin, może dlatego, że udało się wyrwać na lewo, bo rodzice nawet na to nie pozwalali.
NASZE ULICE
Czasami dobrzy, czasami źli, takie to zwykłe
zwyczajne to
błędy, które stawiają na piedestały
pomyłki, po których czujemy się lepsi
porażki, które zamieniają się w sukcesy
i sukcesy okazujące się porażkami
nasze ulicy to włosy kobiet
rozpuszczone, można się tutaj zgubić
złodzieje z honorem i banki bez niego
świecą się oczy w ciemności
możesz być czasem ofiarą
czasem zwycięzcą, przeważnie
zostaje to wszystko między nami.
Zostaje między nami każda chwila
która wryła się w nas jak tatuaż
ci ludzie z nożami w kieszeniach
pamiętasz, ja mam w kieszeni wiersze
i mogę je mówić szeptem i nie do ucha
tak nisko, jak tylko się da.
Kiedy napisałeś pierwszy wiersz i czy go jeszcze pamiętasz?
Pierwsze rymowanki to powstawały jeszcze w szkole podstawowej, gdzie nudząc się pisywaliśmy dość niecenzuralne wierszyki. Niestety, wpadły w ręce nauczycielki, a potem rodziców i nikt nie docenił owego kunsztu. A potem założyliśmy zespół, trzeba było pisać teksty no i pisałem. Ciekawostką jest to, że dalej je mam i kto wie, może uda się jeszcze raz je zaśpiewać. A potem studia no i poszło. A czy pamiętam? Pamiętam trochę – „słońce wstało, się z… Jankowi na głowę”, lub „Raz wróbelek Elemelek prz… sześć panieniek”. No tacy byliśmy mądrzy w tej naszej biednej SP.
Rozmawiali Michał Krzywak i Karolina Panthera Strzelczyk

Michał Krzywak, Fatima Musahi
„Po pierwsze grzesz” to zbiór opowiadań napisanych wspólnie z Fatimą Musahi, która ma już na koncie powieść i tomik poezji „Wiosny bywają czarne”. Dwadzieścia siedem opowiadań autorstwa Musahi i trzydzieści dziewięć autorstwa Krzywaka.
Karolina Panthera Strzelczyk – jestem dziennikarzem, wydałam trzy tomiki poezji, od lat organizuję imprezę literacką Heraski w Krakowie. Od dziesięciu lat interesuję się w sposób zawodowy szeroko rozumianą psychologią, szczególnie skupiając się na zagadnieniach mowy ciała i relacjach. Jestem freelancerem, któremu wiecznie mało wrażeń, czasem możecie odnaleźć mnie na szklanym ekranie. Kocham życie i chcę swoimi przemyśleniami sprawić, żebyśmy wymieniali się doświadczeniami. Zajrzyj na IG: heraartystka & https://www.facebook.com/HEraartystka/
Sprawdź też – Cykl wywiadów motywujących:
- O słodkim biznesie i roli nauczyciela w dzisiejszym świecie
- Beata Filipowicz BEATNIK- alter ego ilustratorskie
- W Poszukiwaniu Siebie – Lena i Marcin Brieger
- Radek i Kasia Zalewscy o motocyklowej pasji, psim biznesie i życiu rodzinnym na własnych zasadach
- Michał Deszert o fotografii, psiej pasji i sposobach na motywację
- Mariusz i Izabela Sułek o życiu w Stanach
- Adrian Flor z pasją o historii, która lubi się powtarzać.
- Agnieszka Regiec o byciu człowiekiem gór
- Cezary Andrzej Krajewski o aktorstwie i wyjątkowym projekcie „Lila”