Już niebawem będzie można znów usłyszeć w galeriach handlowych świąteczne piosenki. Kto z nas nie pamięta słynnego tekstu z kopyta kulig rwie, pędzą, pędzą sanie, góralskie koniki…Ale na czym polega sztuka prawdziwego powożenia końmi, postaram się to z Wami odkryć.

Znalazłam ostatnio taki mem, że koń stoi nad brzegiem oceanu i jest mu przykro, bo został wcześniej udomowiony niż inne zwierzęta, ale po wynalezieniu samochodu, od razu poszedł w odstawkę. I na pytanie, kto jest ulubieńcem człowieka, zazwyczaj pada informacja, że pies 😉

Żarty na bok, temat jest dosyć poważny i o dziwo nawet kontrowersyjny. Zdaję sobie sprawę, że inne cele zazwyczaj pokrywały się z waszymi, a ten jest taki nietypowy, chyba niewiele osób wpadłoby na to, żeby umieścić go na liście życiowych priorytetów.

100 celów🎯| Cel #16 Zaprzęg konny

Dlaczego zatem tam się znalazł?

Otóż moja miłość do wszelkiej maści zwierząt ujawniła się w ostatnim artykule. Oprócz tych małych milusińskich, uwielbiam również konie. Wychowałam się w dużym mieście, lekcje jeżdżenia konno nie były wtedy w ogóle popularne, teraz mam wrażenie, że co drugie dziecko na takie uczęszcza. Koń kojarzył się z jakimś enigmatycznym zwierzęciem, które żyje na wsi, ale nawet już tam nie jest za bardzo potrzebne. Jest piękne, ale ogromne. Podobno nie podchodzi się od tyłu, bo zawsze kopnie i ogólnie najlepiej podziwiać je z daleka. Bogaci ludzie trzymają je dla prestiżu, a najbiedniejsi czasem jeszcze używają w polu. Ot, cała moja i zapewne nie tylko moja wiedza na temat tych zwierząt.

Wszystko zmieniło się blisko dekadę temu. Zamieszkałam w Krakowie, po którym co i rusz snują się dorożki, zaprzęgnięte w parę koni. Dziesięć lat temu snuł się również smog i nikt nie słyszał o jego fatalnych dla zdrowia skutkach, więc i temat rzekomego wykorzystywania koni nie istniał. Pracowałam wtedy w zupełnie innej dziedzinie, ale siedząc kiedyś na ławeczce w rynku, podszedł dorożkarz i zapytał, czy przypadkiem nie szukam pracy. Na tyle mnie to rozbawiło i zaciekawiło, że zgodziłam się przyjść na dzień próbny. Tak dla odskoczni i poznania w końcu końskich zwyczajów. Zostałam na prawie cztery lata. I nigdy nie spotkałam tak dobrego pracodawcy, tak zadbanych zwierząt, podejścia do samego etosu pracy. Obecnie trwa ogromna burza nad Krakowem w kwestii dorożek. Powiem tak, nie brakowało mi pieniędzy, więc gdybym widziała cierpienie zwierząt, to sama pierwsza zadzwoniłabym po odpowiednie służby. Jest tak wiele krzywdzących mitów, jak ten że konie trafiają na rzeź, kiedy przestają być produktywne. Nikt jednak nie chce zgłębić tematu i zobaczyć, że jeden z właścicieli stworzył specjalne miejsce, gdzie konie spędzają emeryturę i odpoczywają. https://www.facebook.com/stajniagniadego/ Gniady to koń, który dożył 26 lat, od niego zaczerpnięto pomysł na nazwę.

O co w takim razie ten cały zamęt i co z tymi końmi?

Cóż, myślę że wraz z postępem, ubieraniem małych piesków w słodkie śpioszki, noszeniem ich w torebkach i tworzeniem kanałów w social mediach. Zapomnieliśmy o prawdziwej naturze zwierząt. Każde z nich ma swoje cechy, które mimo upływu tysięcy lat, nie uległy zbyt dużej zmianie. Pies zawsze będzie dążył do obrony swego terytorium, szczur szukał ustronnego, zacienionego miejsca, a koń zawsze będzie płochliwy i wymagający wybiegania się. Owszem, skoro posiadamy zaawansowane technologie, głupotą byłoby znów wrócić do orki pługiem. Nadużycia w trasie do Morskiego Oka również są dla mnie niedopuszczalne. Jednak zdrowy sport, praca, czy zabawa jest jak najbardziej wskazany. I jedną z takich aktywności jest powożenie zaprzęgiem konnym. Zakochałam się w tym i polecam choć raz poczuć taką adrenalinę.

Trochę historii.

To bardzo stara dyscyplina sportowa. Tak naprawdę nie zaczęła się od zaprzęgania koni, zanim zaczęto używać samochodów, a już w starożytnej Grecji na olimpiadzie, był to jeden z elementów zawodów. Także choć trudno sobie to uświadomić, mówimy o około 680 roku przed naszą erą. W Europie po raz pierwszy w XVIII wieku w Anglii, król Jerzy IV uznał, że będzie to sport można by rzec narodowy. Do dzisiejszego dnia również w Polsce rozgrywane są takie zawody. Celem obecnych konkursów jest raczej prezentacja koni, sprawdzenie własnej dzielności, wytrwałości.

Jako jedną z 7 konnych dyscyplin sportowych powożenie końmi jest też wspierane przez Międzynarodową Federację Jeździecką FEI. W dyscyplinie tej osoba powożąca siedzi w wozie danego typu i kieruje zaprzęgniętym do niego koniem lub końmi – jednym, parą lub czwórką koni. Zawody w powożeniu rozgrywa się więc analogicznie w trzech kategoriach: jako zaprzęgi czterokonne, parokonne i jednokonne.

Sporty konne w powożeniu dla obojga płci, kobiety współzawodniczą więc tu z mężczyznami. Zawody w powożeniu trwają przy tym zwykle 3 dni i obejmują trzy konkursy odbywające się dzień po dniu: 1) konkurs A czyli ujeżdżenie, 2) konkurs B czyli maraton, 3) konkurs C zręczność powożenia..

Osobiście w tym roku udało mi się powozić w Świnoujściu i znajomi zajęli pierwsze miejsce w nadmorskim konkursie maratonu. 🙂

Zawodnik powozi tu bryczką mająca specjalną konstrukcję typu „mara tonowego” (tzw. maratonówki, są one inne niż w konkursach A i C). Pełny maraton ma maksymalnie do 22 km i składa się z 5 odcinków. Ostatni etap trzeba przy tym przejechać w dowolnym tempie, pokonując prawidłowo 5-8 przeszkód. W konkursie chodzi o jak największą szybkość oraz prawidłowość i precyzję jazdy. Konkurs B ma na celu ocenę zwinności, wytrzymałości i stanu wytrenowania koni, a także ocenę wyczucia odległości, tempa jazdy i zręczności powożenia u startującego zawodnika.

Także mogę powiedzieć, że działo się i dzień był pełen emocji.

Cóż, na koniec jak zwykle chciałabym dodać pewną refleksję. Należy pamiętać, że oprócz rywalizacji, mamy do czynienia z żywymi zwierzętami. Jeśli okazujemy im szacunek, dajemy odpowiednie odżywienie, dbamy o ich zdrowie i zwyczajnie kochamy, wtedy nie przyjdzie nam nawet do głowy, żeby się nad nimi znęcać. Czasem chciałabym, żebyśmy między sobą mieli dla siebie równie tyle empatii co do naszych braci mniejszych 🙂

Autorka: Karolina Panthera Strzelczyk – jestem dziennikarzem, wydałam trzy tomiki poezji, od lat organizuję imprezę literacką Heraski w Krakowie. Od dziesięciu lat interesuję się w sposób zawodowy szeroko rozumianą psychologią, szczególnie skupiając się na zagadnieniach mowy ciała i relacjach. Jestem freelancerem, któremu wiecznie mało wrażeń, czasem możecie odnaleźć mnie na szklanym ekranie. Kocham życie i chcę swoimi przemyśleniami sprawić, żebyśmy wymieniali się doświadczeniami. Zajrzyj na IG: Mottled

Podoba Ci się? "Postaw

Sprawdź też: 100 celów🎯