Może masz drogi czytelniku dwadzieścia lat i zastanawiasz się jeszcze jaką drogę obrać, może trzydziestka puka do drzwi i myślisz, że to ostatni moment na założenie rodziny? Może czterdziestka przyszła z pierwszymi zmarszczkami i myślisz, że tak szybko mija młodość? A może masz sześćdziesiąt, siedemdziesiąt lat i zastanawiasz się jak zabezpieczyć swoją jesień życia? A może tak naprawdę nie chodzi o wiek, a dojrzałość? Tylko czym ona jest?

Dokładnie za miesiąc będę świętować swoje kolejne, ziemskie urodziny. Dlaczego nazwałam je w ten sposób? Otóż obchodzę urodziny dwa razy do roku, jedne w maju, bo wtedy przyszłam na świat, a drugie od kilku lat we wrześniu, bo wtedy tak naprawdę zrozumiałam po co żyję i co chcę w życiu zrealizować. Było to dla mnie tak przełomowe wydarzenie, że poczułam jakbym narodziła się na nowo i chciałam ten dzień uczcić w wyjątkowy sposób i tak już zostało. Podobno jest takie powiedzenie, że człowiek rodzi się naprawdę i zaczyna żyć, kiedy zdaje sobie sprawę ze swojej śmiertelności i chce dobrze wykorzystać dany mu czas.

Nie wiem jak u Was, ale ja dawniej panicznie bałam się dnia urodzin. Co prawda czekałam jak chyba każdy na swoją pełnoletniość. Wydawało mi się, że będę już wtedy taka dorosła, będę mogła legalnie kupować różne substancje i w końcu zrobię wymarzone prawo jazdy. Nie będę musiała nikomu się z niczego tłumaczyć i zacznę zarabiać pieniążki. I pewnie jak każdy doznałam ogromnego rozczarowania, bo osiemnastkę obchodzi się w drugiej klasie szkoły średniej, jeśli ktoś się wybrał, a niestety jest taki obowiązek edukacyjny i oprócz możliwości kupienia sobie winka na imprezę, to dalej musiałam się meldować, gdzie idę i kiedy wrócę, klasa przedmaturalna wcale nie ułatwiała samodzielnego zarobkowania, a i owoce, które nie były już zakazane nie smakowały tak dobrze i prędko przestałam zauważać różnicę, czy ja mam szesnaście, czy o dwa lata więcej.

Jednak od momentu przekroczenia tej magicznej liczby, nagle zaczęłam panicznie obawiać się upływającego czasu. Bałam się starzenia, coraz większej odpowiedzialności, ciągłych zmian. Jednocześnie byłam bardzo butna i z każdym kolejnym rokiem wydawało mi się, że o życiu wiem wszystko i jestem bardzo dojrzałą osobą. Dzisiaj śmieję się z samej siebie, kiedy wspominam swoje poglądy, które miałam w wieku dwudziestu lat. Przede mną ostatnia dwójka z przodu, za rok będę zasilała grono trójek, ale przestało mnie to przerażać, a zaczęło napawać optymizmem, cóż ciekawego przyniesie mi kolejna dekada?

Wiek to tylko liczba! Do dojrzałości jeden krok…

Czy czuję się dojrzała?

Porady prawie trzydziestolatki dla młodszych i zapytajniki do przemyślenia dla starszych.

  1. Na pewno czuję się bardziej normalnie w świecie niż dekadę temu. Owszem młodość dodaje skrzydeł i tłumaczy błędy, ale tak naprawdę zaczynasz z niczym. Chodzisz sobie na jakieś studia, pierwsze związki, przywozisz od mamy słoiki, a przed znajomymi udajesz, że stać się na najlepsze piwo w mieście. To jest piękny czas, ale wspomina się go ze zbytnim rozrzewnieniem. Nie wiem jak Wy, ale ja tam doceniam, że w końcu nauczyłam się gotować pełnowartościowe dania, stabilna praca w odpowiednich godzinach sprawia, że zawsze wiem, kiedy będę mieć na coś czas. Stabilizacja finansowa pozwala nie tylko przetrwać, ale też zająć się sobą. Jako studentka mogłam marzyć o drogich zajęciach z nurkowania, czy dalekich wyprawach.
  2. Mniej kompleksów, więcej radości z ciała. Kiedyś ciągle katowałam się dietami, często niezdrowymi i zastanawiałam się jak ukryć; a to nogi, a to ramiona, a to czy włosy nie mają zbyt ciemnego koloru, a może powinnam ubierać się inaczej. I tak często rezygnowałam z ważnych nawet dla mnie spotkań, bo bałam się, że komuś się coś we mnie nie spodoba. Zobaczycie, że w okolicach trzeciego krzyżyka na karku powoli nadchodzi balans. Z jednej strony masz już wypróbowaną i przede wszystkim zdrową dietę dla siebie, chodzisz na fitness i wiesz, że zarywanie nocek nie służy Twojej cerze, ale z drugiej zaczynasz cieszyć się swoim ciałem. Wiesz, że pewnych rzeczy już nigdy nie poprawisz, ale możesz wydobyć z siebie to co najlepsze. Może nie mam najszczuplejszych nóg, ale talia klepsydry skutecznie odwraca od nich uwagę. Akceptacja siebie to też lepszy seks, znasz już swoje ciało i wiesz co sprawia Ci przyjemność i na co chcesz sobie pozwolić.
  3. Przestajesz mieć taką huśtawkę nastrojów i emocji. Powoli mija burza hormonalna i zaczynasz prowadzić życie dom-praca- pasje. Podejmowanie decyzji pod wpływem chwili prowadzi do zachowania kilku dobrych wspomnień, ale zdecydowanie lepiej jest, kiedy jednak nie zostajesz na trzecie piwko u kolegi, a nazajutrz musisz zdać ważne kolokwium. Gwarantuję Ci, że mając trochę więcej lat dwa razy się zastanowisz nad konsekwencjami swoich wyborów. Co pozwala utrzymać lepsze wyniki, możesz sam sobie zaufać, bo stajesz się świadomy konsekwencji. Tych dobrych i tych złych.
  4. Stajesz się cierpliwy. Mając osiemnaście lat, wszystko musi być tu i teraz, oraz na wieczność. Jeśli rzucił Cię chłopak, to myślisz, że na pewno już nigdy podobnego nie spotkasz, właśnie ominęła Cię miłość życia. Jeśli kolega wystawił Cię ze spotkaniem, to na pewno już nigdy z nikim się nie zaprzyjaźnisz. Poczekaj parę lat, a odpowiadając dziecku po raz setny, dlaczego pies ma ogon, czekając w kolejce po ulubioną szynkę babci męża, pisząc setną stronę tego samego dla szefa, nie będzie totalnie robiło to na Tobie wrażenia. Wybieranie dalekosiężnych skutków, zamiast natychmiastowych efektów, to domena dojrzałości.
  5. Wreszcie wiesz czego chcesz, jakie znaczenie ma twoje życie i wiesz na co chcesz poświęcać swój czas, a co totalnie jest dla Ciebie bezsensu. Dopiero niedawno odkryłam, ile czasu marnowałam na toksycznych znajomych, ile przepuszczałam wieczorów na nudziarzy i że ja tak naprawdę zawsze chciałam pisać teksty, a nie klepać dane w Excelu. Kiedy masz osiemnaście lat, czujesz, że jeszcze masz sporo czasu, często nie chcesz lub boisz się odmówić, żeby ktoś nie poczuł się urażony. A podobno to młodzież jest taka zbuntowana, a tymczasem przekraczając trzydziestkę, nie boisz się stanowczo odmówić, kiedy coś nie jest zgodne z twoim celem!

Zatem, czy naprawdę twój wiek idzie w parze z dojrzałością? Podziel się w komentarzu swoimi radami, przemyśleniami i tym, ile wiosen już masz 😊

Autorka: Karolina Panthera Strzelczyk– jestem dziennikarzem, wydałam trzy tomiki poezji, od lat organizuję imprezę literacką Heraski w Krakowie. Od dziesięciu lat interesuję się w sposób zawodowy szeroko rozumianą psychologią, szczególnie skupiając się na zagadnieniach mowy ciała i relacjach. Jestem freelancerem, któremu wiecznie mało wrażeń, czasem możecie odnaleźć mnie na szklanym ekranie. Kocham życie i chcę swoimi przemyśleniami sprawić, żebyśmy wymieniali się doświadczeniami.
Zajrzyj na IG: karolinapanthera

Sprawdź też: Uporządkuj siebie na wiosnę – dekalog wiosennego czyściciela