Strach jest twoim wrogiem- pamiętaj o tym. Mimo tego- odradzam traktowanie go stricte jak wroga, bo każdy psycholog powie Ci, że to z czym najbardziej walczysz, najmocniej Cię zjada. Staraj się raczej, pomimo tego, że strach to Twój oponent, zrozumieć go i zaakceptować. A jednocześnie- pracuj nad tym, by go kontrolować, tak, by to on nie kontrolował Ciebie. Bo strach mocno nas ogranicza.

Nie mówię o tym naturalnym, potrzebnym strachu chroniącym życie, który pojawia się, kiedy występuje realne zagrożenie. Mówię o lękach, z którymi ludzie żyją dzień w dzień, a najczęściej są to lęki zbędne. Wykreowane w Twojej głowie.

Strach jest jak piasek w maszynerii życia. Przeszkadza Ci funkcjonować na pełnych obrotach. Strach nie pozwala iść do przodu. Trzyma Cię w uścisku.

Dzisiejsza psychologia głosi: „Naucz się żyć ze swoimi lękami”, „Obejmij swoje lęki”, „To normalne, że masz lęki – każdy ma”.

To prawda; wiele osób ma obawy. I są ludzie, którzy próbują nauczyć się żyć ze swoimi lękami i przyjąć je. Jeśli te lęki są “naturalne”, jeśli nie mamy możliwości ich zlikwidowania- owszem, warto nauczyć się z nimi żyć. Ale jeśli nie są- nauczmy się je zmniejszać. Za lęk naturalny uważam na przykład lęk przed śmiercią, bo boi się jej każdy. Prawie każdy. Raczej niewiele możesz zrobić, by kontrolować śmierć, chyba że opóźniając ją, na przykład dzięki ekstremalnie zdrowej diecie opartej na warzywach, owocach i orzechach. Ale tak czy inaczej, musisz się z nią pogodzić. Musisz.

Inaczej jest z lękami, na które masz wpływ. Podam Ci teraz 4 techniki, które sam zastosowałem, aby zmniejszyć różne swoje strachy.

“Lęk jest tak duży jak zdecyduje twój umysł”.

Jak żyć bez lęku? 4 świetne techniki myślowe, które zmniejszają strach, lęk i obawę – użyj ich, by pozbyć się strachu raz na zawsze

#01 Zrozumienie

Najbardziej przerażało mnie w okresie mojego dzieciństwa przebywanie samemu w ciemności. Teraz to uwielbiam. Kiedyś zastanawiałem się, dlaczego i jak stałem się dorosłym, który uwielbia ciemność, skoro byłem dzieckiem, które się jej obawia?

Odpowiedź brzmi: Dzięki zrozumieniu. Zrozumiałem, że w ciemności nie ma potworów, duchów, teściowej, czy innych straszydeł. Tyle.

To wystarczyło, żeby strach zniknął. Często jest tak, że boimy się czegoś, czego zupełnie nie pojmujemy. Naucz się jak najwięcej, zrozum jak najwięcej, zagłębiaj się w tajniki tego, czego się boisz, a zobaczysz, że to nie takie okropne. Kiedyś bardzo bałem się na przykład większości chorób- teraz, gdy wiem, jak działają, nie rusza mnie to tak bardzo. Jasne, mam jeszcze większą świadomość tego, jak choroby mogą być okropne, ale też wiem, co je powoduje i co im zapobiega. To daje mi poczucie kontroli. Tam, gdzie jest kontrola, nie ma strachu.

No właśnie….

#02 Kontrola

Kolejnym moim strachem było rozmawianie z obcymi osobami. Dzięki przestudiowaniu wielu filmików, książek i artykułów o psychologii, zacząłem rozumieć ludzkie zachowania i to, co ludźmi kieruje, więc coraz częściej rozmawiając z innymi, miałem nastawienie typu “Będę go/ją obserwował i zobaczę, czy wyczytam coś z jego mowy ciała, skoro ostatnio się o tym trochę uczyłem”.

Wcześniej podchodziłem do rozmowy jak do jakiegoś testu, bojąc się, jak zostanę oceniony przez rozmówcę- to napędzało strach. Czułem, że to rozmówca ma kontrolę, a ja jestem tylko… pacynką, która ma się zachowywać tak, jak rozmówca oczekuje.

Po tym, gdy uświadomiłem sobie, jak wiele można wyczytać z ludzi, gdy się ich obserwuje, zrozumiałem, że to ja mogę być tym, który “ma kontrolę” w rozmowie, bo na przykład ja “widzę więcej” i analizuję zachowanie rozmówcy dzięki posiadanej wiedzy. Dzięki temu skupiałem się na rozmówcy, a nie na sobie, a strach częściowo minął. Pamiętaj, że możesz zrobić naprawdę dużo różnych rzeczy, aby nadać sobie poczucie kontroli nad sytuacją, a to, jak to zrobisz, zależy już od Twojej kreatywności, bo tylko ona Cię ogranicza.

“Ten, kto umie pokonywać własne lęki staje się wolnym człowiekiem”. – Arystoteles

#03 Wyśmianie

Kolejnym ciekawym sposobem na radzenie sobie ze strachem jest wyśmianie go. Jako młody chłopak dostałem pierwszego września po apelu rozpoczęcia roku szkolnego bęcki od pewnego starszego o rok gościa. Potem się go bałem, a raz, gdy graliśmy w gońca w ping-ponga, a ja go “ściąłem” i przeze mnie odpadł, krzyknął do mnie “ZABIĆ CIĘ?!” a ja miałem pełne gacie. Jak się domyślacie, nie zabił mnie, ale było blisko, bo przecież pryszczaty czternastolatek nie rzuca słów na wiatr, nie?

Z czasem, znowu dzięki zrozumieniu psychologii, zacząłem widzieć, jak żałosnym i zagubionym typkiem był ten palant, skoro dręczył tylko młodszych i słabszych. Zrobiło mi się go żal. W dodatku wyglądał dosłownie jak bóbr. Wyobrażałem go sobie jako pyskatego, plującego bobra i z czasem, gdy podchodził do mnie i mnie prowokował, w duszy chciało mi się śmiać, bo wyobrażałem go sobie jako tego bobra. Jasne, nadal się go trochę bałem, ale nie na tyle, by mieć pełne gacie.

Nie wiedziałem wtedy, że to stara i sprawdzona metoda redukowania strachu i dopiero po lekturze książki “Jak żyć bez lęku? 101 sposobów, by uwolnić się od niepokoju, fobii i ataków paniki” , w której na samym początku autor przytacza ogromną, niebieską wiewiórkę (tarzałem się ze śmiechu, bo przypomniał mi się mój przyjaciel bóbr), załapałem, że już jako dzieciak odkryłem tę metodę. Polecam.

#04 Rozbicie

Kolejną rzeczą, która była jakże przerażająca dla młodego mnie było… piekło. A raczej wizja tego, że spędzę tam wieczność, bo robiłem zakazane rzeczy w niedzielę (pozdrawiam fanów GF Darwin).
Ten lęk był chyba największym moim lękiem z dzieciństwa. Aż zacząłem czytać Biblię (szło mi to mozolnie), by przekonać samego siebie, że jestem dobrym człowiekiem. Jasne, mogłem zostać wolontariuszem i pomagać chorym osobom, dzieciom, biednym potrzebującym czy zwierzętom, ale, co wielce logiczne, uznałem, że Bóg raczej woli osoby, które zmuszają się do czytania Biblii.

Byłem naprawdę cholernie pobożny. Aż pewnego dnia, wskutek zadawania sobie bardzo wielu pytań (w tym tych niewygodnych) zrozumiałem, że PIEKŁA NIE MA. SZOK. Jakby nie patrzeć, miłosierny ojciec (jeśli istnieje) chyba nie pośle dzieci na wieczne męki? Nawet, gdyby moje dziecko zjadło mi wszystkie truskawki, które planowałem zajadać na plaży, nie wyrzekłbym się go, ani tym bardziej nie karał wiecznymi mękami. A jestem tylko człowiekiem. Bóg, jeśli ktoś w niego wierzy, raczej jest jeszcze bardziej zdolny do wybaczenia, niż człowiek. Wybaczyłby Ci, nawet, gdybyś zjadł mu borówkę amerykańską. Albo awokado… EKOLOGICZNE. Mój Boże!

Uwagi końcowe

Wniosek- większość tych “wielce poważnych” strachów sami sobie wymyślamy. Co jeśli szef mnie zwolni? Co jeśli ona mnie zdradza? A co jeśli ktoś mnie wyśmieje? Jeśli będę biedny? Jeśli umrę?

No właśnie. JEŚLI.

Zadaj sobie pytanie- ile masz możliwości, w których coś Ci się jednak udaje? Miliony. A ile jest możliwości, których się boisz? Jedna, może kilka.

Na co masz większe szanse: Na to, że sobie poradzisz, skoro żyjesz już X lat na tym świecie i zawsze sobie radzisz, czy na to, że Ci się nie uda?

Myślę, że opcja numer 1 brzmi bardziej sensownie, tym bardziej, że naturalnie zawsze dążymy do tego, by nam się udawało i właśnie w to wkładamy energię. Pewne losowe czynniki mogą zwiększać ryzyko, że czarny scenariusz się ziści, ale czynnik zależny od Ciebie a zarazem najważniejszy (czyli Ty!) powoduje, że jednak dążysz do realizacji dobrego scenariusza (bo takiego właśnie chcesz), więc moim zdaniem zawsze szansa na to, że będzie dobrze, jest większa. Bo jeżeli chcesz, by tak było- masz prawo i możliwość robić coś, by faktycznie tak było. A jeśli to niezależne od Ciebie, pamiętaj, że zawsze możesz zmienić myślenie! Trudne? Nie sądzę. W czasach, w których czasem jedno mądre zdanie zmienia całkowicie Twoją perspektywę, a masz możliwość przeczytania miliardów zdań (w książkach, artykułach, postach na social mediach, itd.), zmiana myślenia to coś banalnego.

A pamiętaj, że myślenie zawsze powinno iść torem, który jest dla Ciebie korzystny. Czyli tym, w którym nie ma zbędnego strachu.

“Życie zaczyna się tam, gdzie kończy się lęk”. – Osho

Sprawdź też: Strach – jakie obawy powstrzymują ludzi od sukcesu?