Ludzie dzielą się na tych, którzy chcą być idealni oraz na tych, którzy uważają, że są idealni. Ludzie dzielą się także na tych, którzy chcą mieć idealne życie i tych, którzy do tego życia dążą. Człowiek może być swoim najbliższym przyjacielem ale może też być swoim największym wrogiem. Do tego nie trzeba nawet zbytnio drugiej osoby. To, o czym teraz rozprawiamy to ludzka psychika, która tak samo jak może poprowadzić nas na szczyty, tak samo może nas zrujnować, jeżeli tylko jej na to pozwolimy.

Idealne życie, czyli efekt walki

Walka dobra ze złem

W bajkach motywem przewodnim jest nieustanna walka dobra ze złem. Mamy bohaterów pozytywnych i tych bardziej negatywnych. Ci pozytywni mają z reguły całkiem udane życie, ci negatywni udanym życiem raczej pochwalić się nie mogą. Negatywni bohaterowie kreskówek potrafią poprzeszkadzać tym pozytywnym. Cechuje ich zazwyczaj brak pewności siebie i niska samoocena. Do czego więc dążę w swoim życiu ja? Z czym walczę a czego nie chcę, nawet nie próbuję zmieniać? Czasami może być tak, że zamiast ze złem, walczę z dobrem, bo nie uważam je za dobro, ponieważ przyglądam się mu jedynie powierzchownie. Może mam już taki mętlik w głowie, iż nie potrafię jednoznacznie rozstrzygnąć co jest dobre a co złe. Warto przyjrzeć się swoim nawykom w kontekście tego czy nam służą czy może jednak, mimo wszystko nam szkodzą. Warto przyjrzeć się też informacjom, które na co dzień przyswajamy, którymi na co dzień się karmimy. Zastanówmy się skąd i od kogo one pochodzą. Każdy człowiek w jakiś konkretny sposób kształtuje swoje przekonania. Jedni oglądają telewizję, inni słuchają otoczenia. Cokolwiek szkodliwego wyhodowaliśmy w swoim umyśle to jest to zła wiadomość, ale dobra jest taka, że przecież te chwasty (myśli, przekonania, odczucia) możemy wszystkie w drodze procesu wziąć i powyrywać!

Stare zamienić na nowe

Wielu z nas nie lubi zmian. Są one przykrym obowiązkiem, smutną koniecznością i zdarza się, że nie czerpiemy z nich radości, przynajmniej na początku. Każda zmiana czegoś nas uczy podobnie jak bajka, która, daj Boże, powinna zawierać w sobie swój własny morał. Kiedy robimy porządki na strychu lub w piwnicy co jakiś czas wyrzucamy stare rupiecie, by zrobić miejsce na nowe, inne rzeczy albo po prostu zostawiamy wolną przestrzeń, którą w przyszłości możemy zagospodarować. Czasami nie czujemy się wystarczająco silni i chcemy być niczym nieustraszeni bohaterowie kreskówek. Im nie brakuje perspektyw, im nie brakuje możliwości a nam zazwyczaj zawsze czegoś brakuje a szczęście jest takie proste – doceniać to co jest, zamiast skupiać się na tym, czego mi brak.

Ludzka psychika jest jak… dom

Sprzątając nasze domy lub mieszkania, co jakiś czas robimy selekcję rzeczy zbędnych i niezbędnych. Po co nam coś, co nam przeszkadza, o co się potykamy, co zbiera kurz, bo tego nie używamy… Jeżeli jednak zdarza się, że używamy to jednak niezbyt często. Taki sam porządek możemy robić w swojej własnej głowie. Wiara jest zjawiskiem dwustronnym, ponieważ z jednej strony mogę wierzyć w to, że wszystko mi sprzyja a z drugiej, że… zupełnie nic. Mogę wierzyć, że życie na swój sposób jest bajką w szerokim rozumieniu tego słowa albo że jest koszmarem, horrorem, drogą przez mękę, która w sumie nie wiadomo czy kiedyś (w tym lub w tamtym świecie) się skończy. Mogę wierzyć w to, że jestem ofiarą ale też w to, iż jestem zwycięzcą. Wiadomo, że nie zawsze ale jestem. Mogę wierzyć, że życie w nienawiści, niechęci bardziej się opłaca a mogę wierzyć w miłość, przyjaźń, bezinteresowne dobro, życzliwość…

W co lepiej wierzyć? Wierzenia, takie czy inne, wbrew pozorom łatwo jest zmienić. Wystarczy podjąć świadomą decyzję, czy wybieram same pozytywy, czy same negatywy. One zawsze będą się uzupełniać. Ich zawsze będzie po połowie. One nie znikną – ani jedne ani drugie – nie to jest jednak najważniejsze. Najważniejsze jest to, jak ja w codziennym życiu będę do nich podchodził… Myśli tak jak przedmioty z domu, zbędne i niepotrzebne, możemy wyrzucać ze swoich głów i zastępować je tymi, które są przydatne, które nas budują, które nam służą.

Wszystko, co dołuje

Słuchanie narzekań innych. Praca, która wyczerpuje. Kłótnie z innymi, które wysysają energię. Jedzenie byle czego, po którym jedyne co się chce to położyć się i zasnąć. To wszystko (i zapewne wiele innych) szkodzi nam w pełnym zakresie. To, co nam szkodzi, nas dołuje ale też nas hamuje, szczególnie opóźnia lub całkowicie wstrzymuje nasz rozwój, powinno zostać wyrzucone z naszego życia. Wielu z nas chce mieć iście bajkowe życie.

Najpierw jednak dobrze by było, gdybyśmy poczuli w sobie to, iż na takie rzeczy zasługujemy a to się nie uda, jeżeli z naszej głowy, z naszego umysłu nie pozbędziemy się wszystkiego tego, co nas dołuje, niszczy, dobija.

Cel na horyzoncie

Mrozu w jednym ze swoich utworów śpiewa, że „nie ma nic na horyzoncie”. Jeżeli na naszym mentalnym horyzoncie nie jawi się żaden cel, szwankuje nam nasza kontrola, organizacja a nadto nie czujemy, że coś osiągamy lub też czujemy, że osiągamy niewiele. Cel warto jest mieć zapisany gdzieś w głowie i dobrze jest go odbierać wszystkimi podstawowymi zmysłami, czyli widzieć go w swojej wyobraźni, słyszeć a także czuć Działanie bez celu nie jest tak efektywne. Cel, który jawi się na naszym mentalnym horyzoncie, nabiera kształtu a skoro nabiera kształtu, motywuje nas do tego, by go osiągnąć. Tak jest o wiele łatwiej.

Umiarkowana surowość

Wielu z nas nie rozumie definicji odpoczynku. Odpoczywamy tak, że jak już kończymy odpoczywać czujemy się bardziej… zmęczeni. To efekt przebodźcowania. Zwlekamy i zwlekamy bo wydaje nam się, że powinniśmy więcej odpoczywać. Niekiedy biczujemy się za to, co nazywamy odpoczynkiem, że sobie na to pozwoliliśmy, czas zmarnowaliśmy a jest dokładnie tak jak było. Bądźmy dla siebie surowi ale, co ważne, bez przesady. Umiarkowana surowość względem samego siebie polega na tym, że jeżeli oglądam dla „relaksu” i „odpoczynku” telewizję przez kilka bitych godzin, jedna godzina mniej naprawdę nie zrobi mi różnicy. Jeżeli już, to niewielką. Odpoczynkiem nie jest spędzanie czasu przed telewizorem, laptopem, telefonem. Odpoczynkiem jest spacer, wyciszenie się poprzez medytację lub inną technikę relaksacyjną a także przede wszystkim zdrowy, mocny i nieprzerywany sen.

Podsumowanie

Idealne życie nie spada nam z nieba. Nie dostajemy go w prezencie. To efekt codziennej walki przede wszystkim z sobą samym. To umiejętność robienia, działania i doceniania małych sukcesów, które później rosną. Większość bajek opiera się o magię typu magiczna różdżka, latająca miotła czy złota rybka. Ewentualnie dżin w butelce lub studnia, która tak samo jak on, spełnia życzenia. Gdybyśmy mieli takie atrybuty na co dzień, śmiem twierdzić, że nie bylibyśmy szczęśliwi, choć mieć wszystko na pstryknięcie palcem, kto wie, może na swój sposób jest fajne, no, ale tak czy tak tym palcem pstryknąć musimy, rybkę, dżina lub studnię – znaleźć – a to wymaga poszukiwania a więc… działania!

Autor: Michał Szewczyk – od 2016 roku związany z serwisem Giełda Tekstów. Copywriter piszący artykuły z zakresu psychologii, prawa, finansów oraz każdego innego tematu, który go zainspiruje. Lubi słuchać podcastów zarówno psychologicznych jak i kryminalnych, przedstawiających autentyczne zbrodnie lub niewyjaśnione zaginięcia. Pisanie stanowi nieodłączny element jego codzienności

Sprawdź też: Jak złapać pociąg do życia?

“Twoje życie to twoje dzieło sztuki. Codziennie je rzeźb.” – Bob Proctor

Podoba Ci się? Postaw mi kawę na buycoffee.toi rośnij z nami w siłę!