„Bo najgorzej w życiu to samotnym być” – Whisky Dżem

Siedzę sama w mieszkaniu, generalnie mam wrażenie że w całej kamienicy. Mieszkam w zabytkowej dzielnicy Krakowa, więc kiedy cichnie turystyczny gwar, zapada cisza. Niewielu tu rdzennych mieszkańców, ba w ogóle jakichkolwiek. Lubię taką równowagę. Myślę, że powinno się to również przekładać na całe nasze życie. Rodzimy się z różnymi charakterami. Jedni są introwertykami, drudzy karmią się wręcz obecnością innych. Ale jedni i drudzy naprzemiennie potrzebują chwili samotności, albo hucznych odwiedzin wszystkich możliwych znajomych. To całkiem naturalne. Tak powinno być, a jednak nie każdy radzi sobie z chwilami zupełnego bezruchu.

Dzisiaj będzie krótko o samotności. Kojarzy się bardzo pejoratywnie i mam wrażenie, że we współczesnych czasach określenie samotny, jest równoznaczne z jakimś zaburzeniem. W reklamach mówi się o samotnych starcach, rząd ciągle mówi o samotnych matkach, samotni ludzie czatują na badoo i innych portalach czekając na wiadomość, samotne zwierzęta czekają na adopcję. Owszem to jest niepokojące zjawisko, ale czy przypadkiem nie wyolbrzymiamy tego sami?

7 głównych uczuć, które nam w życiu towarzyszą. Samotnym być…

Jesteśmy zwierzętami stadnymi z biologicznego punktu widzenia. Potrzebujemy zależności i relacji w grupie, natura zaprogramowała nas do poszukiwania partnera, rozmnażania ale i pozostawania w związkach. Choć dawno już nie żyjemy w tym biologicznym rytmie, w części nas, istnieje taka cząstka która cierpi, kiedy ten porządek zostaje zachwiany. Mam pełno znajomych, które deklarują singielstwo i nie chcą stałych związków, ale na zaproszenia ślubne reagują ukłuciem zazdrości. Sama nie za bardzo chcę mieć potomstwo, ale z wiekiem widząc rodziny, czuję że coś bezpowrotnie z każdym rokiem tracę. Znam osoby, które nie utrzymują relacji nawet z najbliższymi członkami rodziny, lecz w obliczu choroby czy śmierci, żałują straconego czasu. Więc jak to jest z tą samotnością? Jest kompletnie niepożądanym zjawiskiem?

Spójrzmy na druga stronę medalu. Często w lęku przed pozostaniem samemu, człowiek ucieka w negatywne dla niego związki. Ona wie, że on ma problemy z agresją, ale i tak zawiera z nim związek małżeński, bo inaczej zostanie sama i szkoda zmarnowanego czasu na lata chodzenia. Ona wie, że jej przyjaciółki tak naprawdę jej zazdroszczą, ale dalej zaprasza je na kawę, bo boi się samotności. On wie, że starzy znajomi z LO, już do niego nie pasują, zazdroszczą mu kariery, ściągają na dół do swojego poziomu.  Wychodzi jednak co tydzień na piwo, bo szkoda mu znajomości i boi się, że nowych nie pozna tak prędko. Dziadek przepisuje dom na wnuczka, któremu się to nie należy, bo boi się że za parę lat nikt mu nie pomoże. To nie są pojedyncze przypadki, kiedy nie jesteśmy szczerzy sami ze sobą, bo boimy się zerwania i tak toksycznych relacji.

A przecież samotność może być też wyzwalająca. Swego czasu też potrzebowałam akceptacji ludzi, miałam prawie 5 tysięcy znajomych na Facebooku, szłam przez miasto i znałam każdego. Nie wiem po co mi to było…większość relacji okazała się bezsensowna, interesowna. Pewnego dnia postanowiłam, że zastanowię się nad wartościami którymi chcę kierować się  w życiu i wyszło na to, że nie realizuję podstawowej zasady. Mianowicie szczerości. To były może dość radykalne kroki ale polecam, jeśli chcesz otaczać się tylko dobrymi ludźmi wokół i dzięki temu też zmienić swoje życie. Poświęciłam na to wiele dni ale w wolnym czasie zastanawiałam się co mnie łączy z daną osobą. Skończyłam z wynikiem niecałych 300 znajomych, odnowiłam fantastyczne kontakty. Pozbyłam się osób, których się z jakiegoś powodu bałam, rozmawiałam bo wypadało, bo kiedyś coś nas łączyło. Detox poszedł dalej. Specjalnie przez ponad pół roku nie spotykałam się z nikim, wyłączyłam TV, radio i inne okna na świat. Na początku to było trudne, brakowało mi choćby napisania do kogoś standardowego co tam? Jednak efekty przeszły najśmielsze oczekiwania. Przestałam się stresować przez przychodzące lub nie wiadomości, przestałam obsesyjnie sięgać po telefon, zabijać czas, zaczęłam więcej czytać. Znalazłam czas na spacer, odkryłam parę fajnych miejsc. I przede wszystkim nauczyłam się zawierać głębokie relacje.

Dla ambitnych polecam też próbę spędzenia całego dnia w ciszy i skupieniu się tylko na swoich myślach, odczuciach. Co prawda dla wierzących, choć jeśli wyłączyć część o Bogu, polecam ćwiczenia ignacjańskie. Można je znaleźć na dowolnej stronie internetowej. Tymczasem cichutko się z Wami żegnam i może jednak dla równowagi zadzwonię z kimś porozmawiać.

Karolina Panthera Strzelczyk– jestem dziennikarzem, wydałam trzy tomiki poezji, od lat organizuję imprezę literacką Heraski w Krakowie. Od dziesięciu lat interesuję się w sposób zawodowy szeroko rozumianą psychologią, szczególnie skupiając się na zagadnieniach mowy ciała i relacjach. Jestem freelancerem, któremu wiecznie mało wrażeń, czasem możecie odnaleźć mnie na szklanym ekranie. Kocham życie i chcę swoimi przemyśleniami sprawić, żebyśmy wymieniali się doświadczeniami. Zajrzyj na IG: heraartystka

Sprawdź też inne uczucia, jakie nam w życiu towarzyszą: