Przedostatni cel. Lato w pełni. Czuję się podekscytowana i nieco smutna, że to już koniec. Oczywiście nie realizacji celów, ale przedstawiania im Wam i czekania na reakcję. Już teraz Wam dziękuję, że byliście ze mną przez te dwa lata podróży.
Nie tak dawno temu obchodziliśmy Wielkanoc, weekend majowy i Boże Ciało. Nawet jeśli nie obchodzimy tego ideologicznie, to mieliśmy całkiem sporo wolnego i czasu, żeby odpocząć. Zauważcie jacy wtedy jesteśmy dla siebie wzajemnie mili, radośni, czas przestaje mieć znaczenie. Robimy rzeczy, które lubimy i odwiedzamy miejsca i osoby, które wzbudzają w nas pozytywne emocje.
A gdyby tak żyć każdego dnia? Wiem, jest tyle książek na ten temat, szukamy swojego szczęścia i już nie możemy słuchać pseudo coachów. Praca, dzieci, dom, studia, zajęcia, zdrowie, wiek. To wszystko nieco przytłacza i sprawia, że nie chce się nam już udawać, że to można w jakiś sposób pominąć. Jak zatem żyć, żeby codzienność była pełna tych przyziemnych obowiązków, ale jednocześnie sprawiała choć trochę satysfakcji? Przecież na pewne rzeczy nie mamy wpływu.
Powiem Wam tak, w maju miałam urodziny i minęły dwa lata odkąd zaczęłam swoje życie zupełnie od nowa. I przyszedł czas na pierwsze podsumowania. Zostawiłam wszystkie 100 celów, czuję je całą sobą i uważam, że wszystkie są piękne i aktualne. Może niektóre wymagają pewnej modyfikacji, niektóre już w 100 % wypełniłam, ale pozostawiły piękne wspomnienia i otwarły inne możliwości. Jestem w miarę szczęśliwą osobą i postanowiłam, że kolejny rok będzie rokiem nauki nawyków, które są niezbędne, żeby sięgnąć po te najważniejsze z celów.
100 celów🎯| Cel 99 Czas świąteczny, czy tak możemy traktować życie?
Zatem myślę, że mogę Wam zdradzić kilka swoich tricków, które być może sprawią, że i wasze życie będzie nieco bardziej magiczne.
#01 Życz każdemu dobrze, ciesz się z sukcesów innych i wysyłaj innym dobrą energię.
Ile razy ktoś mnie zawiódł, nawet w przeciągu tych dwóch lat, które już miały być świetne pod względem relacyjnym. Ile razy jednak w człowieku odżywają stare urazy i mijając kogoś z kim miałeś zatarg pięć lat temu, nadal masz ochotę mu coś zrobić. Mimo mojego rozwoju, nadal nie jestem w tym punkcie kariery, w którym założyłam, że już będę, a tu ktoś obok sięga po to bez wysiłku. Mój związek jest dosyć
skomplikowany, więc ile razy mam ochotę już po prostu nie wrócić do domu, to tylko ja wiem. A mimo tego, a może i na przekór temu, życzę każdemu z całego serca jak najlepiej. Odwracam głowę w drugą stronę jak widzę wrogą osobę. Zaciskam zęby i cieszę się z miłości innych.
Wiecie dlaczego? Nie dlatego, że postanowiłam zostać pierdoloną matką miłosierdzia. Ale dlatego, że to naprawdę wraca. Żyje się łatwiej niż w ciągłej urazie. Nagle dzwoni telefon z miłą rozmową, ktoś się uśmiecha na ulicy, ktoś mi mówi komplement. Ktoś daje mi niespodziewany drobiazg. Od dwóch lat kiedy przestałam słuchać jakiś dramatów, plotek i obgadywań i nurzyć się w swoich problemach, to one nie zniknęły ale nie myślę już tyle o innych i życie jest łatwiejsze, bardziej znośne i mam lepsze zdania o ludziach, chętniej chcę z nimi przebywać.
#02 Być w stałej łączności z Bogiem, Swoim Ja, Wyższą Energią, jakkolwiek ją pojmujesz.
Hmm… rozumiem, że ktoś nie wierzy. Biologiczne życie i koniec. Ale uczuć i pragnień nie da się wymazać. Są jakieś przeczucia, chwile jakbyś wiedział, po co tu jesteś, zbiegi okoliczności, coś czego nie da się wytłumaczyć matematyką. Też wiele razy próbowałam przestać być taka szukająca znaków i stać się maksymalnie racjonalna. Jednak też te dwa lata mi pokazały, że po prostu nie chcę. Chcę być wierząca, chcę czasem iść na mszę, a czasem posłuchać wróżbitki. Ktoś powie, że groch z kapustą i się to ze sobą kłóci. Dla mnie nie. Czerpię z różnych źródeł.
A wiecie czego w tym wszystkim szukam? Miłości i ponadnaturalnego sensu wszystkiego. Lubię medytować, modlić się, rozmyślać i jeśli też tego potrzebujesz. Odciąć się na chwilę, poszukać odpowiedzi na najdziwniejsze pytania, to przestań się wstydzić. Zapisz się na ten kurs jogi, idź do kościoła nawet jeśli się z tego śmieją, porozmawiaj z szamanem i przeczytaj sobie biblię, koran, czy poradnik pozytywnego myślenia. Otwórz się na emocje i świat ducha, najwyżej to nie będzie twoja droga.
#03 Nie mieć żadnych długów i innych, zbędnych finansowych zobowiązań.
Różnie z tym bywa, przecież znam życie. Niskie zarobki, pęd życia. Teraz nawet praktyki na studiach są słono płatne…Kusi Cię kredyt, a może i nawet jakaś niedozwolona przez prawo rzecz, żeby choć raz się odbić i coś przeżyć. Kiedyś sporo kupowałam, potem to rozdawałam albo wyrzucałam. Nie powiem, żebym przez ostatnie dwa lata też nie szalała z wydawaniem pieniędzy, ale jednak oduczam się bezsensownych zakupów. Nie mam żadnych kredytów i zastanawiam się jak mogę zainwestować w swój kolejny cel, zamiast mieć nową parę butów, które za rok i tak gdzieś wyrzucę. Zatem jeśli pieniądze gdzieś Ci się rozmywają, to zrób sobie dzisiaj remanent finansów i rzeczy, które posiadasz i zastanów się czy więcej jest Ci naprawdę potrzebne.
#04 Być zadbana na swój sposób, może to oznaczać pełen makijaż jak i jego brak, ale zawsze muszę być schludna, czyściutka i pachnąca.
Jedynym wytłumaczeniem dla mnie jest bycie matką albo chorującą na coś poważnego kobietą, która jest zaniedbana, bo nie ma na to czasu, siły albo ochoty. Może to jest brutalne, ale pozostałe osoby nie znajdują u mnie wytłumaczenia. Zawsze jest chociaż piętnaście minut w ciągu dnia i tanie kosmetyki w dyskontach, żeby móc mieć zdrowe paznokcie, zęby, czy po prostu nie śmierdzieć, co się o dziwo nagminnie zdarza w XXI wieku! Miałam wiele problemów, a zawsze byłam dobrze ubrana i wymalowana, po co innych i siebie katować kiepskim wyglądem?
Oberwało się kiedyś za takie słowa Agnieszce Kaczorowskiej i mi kiedyś i może i teraz też, trudno. Nie wiem jak Wy, ale jeśli na zewnątrz wyglądam niedobrze, to w środku również czuję od razu spadek energii, czuję się niepewna siebie i z mniejszą motywacją do działania. Zatem jakkolwiek pojmujesz swój styl, dbaj o siebie.
#05 Mieć aktywność fizyczną, nawet jeśli miałby to być tylko spacer.
Zawsze byłam aktywna, chociaż miałam taki okres w życiu, gdzie byłam naprzemiennie chuda i gruba. Z dobrą i słabą kondycją. Jeszcze w 30- ste urodziny cieszyłam się świetnym zdrowiem i szczupłą sylwetką, a potem rok byłam bardzo masywna. Na szczęście szybko się ocknęłam i zaczęłam lubić na nowo aktywność fizyczną. Teraz nie ma dnia bez siłowni, spacerów, tańca i innych spraw. Musisz po prostu złapać jakiś swój rytm i zacząć się w to wkręcać. Znowu mi się pewnie oberwie od ruchu body positive, ale sama byłam gruba, więc mogę to powiedzieć na bazie własnego doświadczenia. Nie wierzę, że męcząc się przy przebieżce na autobus, nie mieszczeniu się w kolejne ubrania w galerii i przy bolących stopach, czy sercu, jesteście szczęśliwe?
#06 Mieć zawsze porządek wokół siebie.
Sporo osób się ze mnie śmieje, że żyję według kalendarza i wszystko mam idealnie poukładane. Bardzo mocno o to zawsze dbałam, ale od dwóch lat to jest wręcz moja mała obsesja. Oczywiście, trzeba być elastycznym. Jednak życie jest świetne, kiedy sobie je sam planujesz i wiesz mierzalnie w jakim momencie jesteś, co masz zrobić i do czego dążysz.
#07 Żyć w zgodzie z własną prawdą, dopóki to nikogo nie krzywdzi.
Mam swoje własne wartości i zasady, które kształtowałam przez trzydzieści lat metodą prób i błędów. I ostatnie dwa lata pokazało mi ile one są warte i jestem dumna, że żyję w zgodzie z tym co sobie ustaliłam i że faktycznie to co mówię, to robię i jest to wszystko takie prawdziwe. Nie udaję już nikogo przed nikim, zachowuję się tak samo wśród znajomych, w domu, w pracy i na wyjazdach. I jest mi z tym błogo, choć oczywiście wiele osób tego nie rozumie. Trudno. W końcu stałam się tak odważna, jak zawsze chciałam być. Musisz do takiego punktu dojrzeć. Jedyne co, uważam kiedy w grę wchodzą inne osoby na zasadzie konfliktu interesu. Jeśli np. jesteś w związku, a marzy Ci się ktoś inny, to wtedy nie warto postępować, według własnego widzimisię, tylko zobaczyć jakie to może mieć dla drugiej osoby konsekwencje.
#08 Pamiętaj, że im bardziej czemuś się opierasz, a bardzo tego tak naprawdę chcesz, to z tym większą potem niszczącą mocą temu i tak ulegniesz.
To jest chyba najtrudniejsza prawda i sprawa, z którą czuję, że będę się mierzyć nawet przez kolejny rok. Pragnień serca nie oszukasz. I może być tysiąc nakazów prawnych, religijnych i wychowawczych, ale jeśli chcesz jechać na drugi koniec Polski i tam hodować owce, a wszyscy i twój rozsądek Ci mówią, że to głupie. I zostajesz na miejscu i jesteś tym inżynierem i pracujesz i odwiedzasz rodzinę i tak w koło Macieju. Gwarantuję Ci, że narośnie w Tobie taka frustracja, że pewnego dnia się spakujesz i zobaczą tylko zdjęcie na Instagramie, jak hodujesz te owce w Zakopanem.
Też tego doświadczam, chyba właśnie teraz najmocniej. Wybuch takiej frustracji spowodował piękne rzeczy, bez tego by nie powstała lista 100 celów, ale ukrywałam na dnie serca jedną sprawę. I robiłam dobrą minę do złej gry i sobie wmawiałam nie wiem co, że się naprawi, że będzie inaczej. I uległam pewnego dnia niszczącej, a może i wyzwalającej mocy frustracji, która burzy i niszczy frustrację, a obnaża prawdę i działanie serca.
Mam nadzieję, że choć jedną poradę przytulicie do serca i nie będą Wam potrzebne Wielkie Piątki i Zmartwychwstania, tylko sami przestaniecie się umartwiać i dacie szansę nowemu życiu!
Autorka: Karolina Strzelczyk-Weichert
Sprawdź też: 100 celów🎯