Pasażer Sukces, pasażerka Marzenie.
Towarzyszą ci? Czy wysadzasz ich na najbliższym przystanku?
Czy boisz się sukcesu?
Ja też… ale mam pomysł 😉
Dużo myślę kiedy prowadzę samochód. Nie słychać u mnie radia, wtedy do głosu dochodzą ważne stwierdzenia. Czasem całe historie, połączenia wątków, a dziś usiadł on- obok na siedzeniu pasażera.
Nie zapraszałam go, ale jest. I dziwnie się przy nim czuję.
Jest dla mnie zagadką…
Nazywa się Sukces i ludzie często o niego zabiegają.
Ja czuję się niezręcznie, boję się go choć nie ma przy sobie niczego niebezpiecznego. Nic nie mówi nawet, mimo to chcę aby wysiadł. Uśmiecha się, a ja czuję dyskomfort. Zapytałam siebie z czego to wynika? Co ja uważam o nim?
-Sukces to bycie na świeczniku.
-Sukces to więcej, dużo więcej i jeszcze więcej dodatkowych obowiązków-jakbym do tej pory za mało miała.
-Sukces to alert, alarm, to zagrożenie, bo mnie od razu odrzucą najbliżsi, a widmo iścia dalej w przyszłość bez nich jest przerażająca.
-Sukces to wielkie prawdopodobieństwo potknięcia, to lęk że stracę to, co osiągnęłam. Że szybko przyszedł to szybko pójdzie-zostawiając mnie z bólem.
-Sukces to zielona lampka dla złodziei i innych złoczyńców gotowych by mnie okraść, porwać, oszukać.
Dużo się tego nazbierało.
Sukces nic nie powiedział, słuchał i być może go zaskoczyłam, być może często to o sobie słyszy.
Jego miejsce zajęła inna postać Marzenie i powiedziała:
-SUKCES JEST CZĘŚCIĄ MNIE. Co czujesz, kiedy JA siedzę obok ciebie? Kiedy jestem tak prawdziwa, że możesz mnie dotknąć, poczuć.
Wzruszyłam się:
-Tak. Tak bardzo chciałam żeby moje marzenia się spełniły. Zawsze były tak daleko jakby poza horyzontem, jakby za ogromną górą że nie mogłam ich dostrzec. Wiem o czym marzę i dążę do tego mimo wielu, wielu zwątpień. Czułam, że one GDZIEŚ tam są, KIEDYŚ się spełnią, a tu nagle jest tuż obok. Tak bardzo bliziutko, tak namacalnie wręcz, tak ekscytująco.
I znów się wzruszyłam, poczułam jakby to było gdyby serio moje marzenia były na wyciągnięcie ręki. Jakby one same mnie znalazły.
Marzenie dodała:
– Ja składam się z sukcesu. On jest częścią mnie.
To mnie zaskoczyło i uspokoiło. Marzeniu ufam i wiem, że ma tylko dobre intencje(dziwne, prawda?)
Zniknęła, a ja dojechałam na miejsce.
Lubię takie zdanie w języku hiszpańskim „paso a paso”-kroczek po kroczku. Może to jest recepta na oswojenie strachu?
Być może następnym razem pozwolę Sukcesowi jechać ze mną dalej…o jeden przystanek.
Autorka: Marta Mazur
Sprawdź też: A gdybyś mógł zobaczyć swój talent?