Jak wygrać walkę o własne szczęście? Człowiek o swoje własne szczęście, walczy każdego dnia, gdy los stawia mu w roli przeciwnika jakąś trudną sytuację, z którą trzeba się zmierzyć. Ludzie szczęśliwi, to z natury ludzie odważni. Każda, nawet najtrudniejsza sytuacja losowa ma swój właściwy czas. Właściwy czas, ale tak właściwie to na co? Na… odpuszczenie. Zrobiliśmy, co mogliśmy, choćbyśmy nie wiadomo jak chcieli, nie jesteśmy w stanie zrobić nic więcej. Jest to czas, by odpuścić… W takich przeciwnościach, które przecież każdy z nas doskonale zna, jesteśmy w stanie zauważyć to, co się właśnie stało lub jeszcze się dzieje. Za dostrzeżeniem tego konkretnego aspektu, idzie zrozumienie swoich uczuć, bo te zawsze będą się pojawiać. Jeżeli rozumiem swoje uczucia, staję się silniejszy, odzyskuję tę magiczną możnaby powiedzieć siłę, Być może staję się gotowy spróbować raz jeszcze, bo ta siła podpowiada mi, że być może jeszcze nie wszystko stracone…

“Szczęście jest jak echo, które odzywa się, kiedy dajemy samych siebie”. – Phil Bosmans

Odpuszczam i wracam silniejszy, czyli jak wygrać walkę o własne szczęście?

Życie jest siłą, niekiedy przez nas niedocenianą lub docenianą bardzo rzadko. Z wielu sytuacji mogę się wycofać a decyzja zawsze leży tylko i wyłącznie po mojej stronie. Tą sytuacją może być toskyczny związek, wyjątkowo trudne środowisko pracy albo sprzeczki lub nawet kłótnie z innymi, w tym także z bliskimi nam osobami. Konsekwencje często rodzą strach, ale odpowiednia siła płynąca z naszego życia, pozwala nam ten strach pokonać. Być może każdy z nas znalazłby w swojej historii taką jedną sytuację, która okrada nas z energii, która jest toksyczna, zatruwa nas od środka, ale my, póki co nie jesteśmy w stanie, mówiąc kolokwialnie, się z niej wygrzebać.

Szczęśliwa spójność

Nam się czasami może wydawać, że szczęście i spokój to takie stany zewnętrzne jak pogoda za oknem. Na pogodę za oknem wpływu nie mamy, więc wydaje nam się, że na całą resztę, też tak nie specjalnie. Poszukujemy więc tego szczęścia, tego spokoju w różnych dziwnych, bywa, że niedorzecznych miejscach i bywa tak, że samych siebie oszukujemy, że je tam znaleźliśmy.

W trudnych sytuacjach szczególnie wypatrujemy tego szczęścia, niczym stonka wypatrująca ziemniaka. Rzadko jednak zaglądamy w swoje własne wnętrze, wychodząc z założenia, że gdzie jak gdzie, ale tam to nie mamy czego szukać. Brakuje nam tej szczęśliwej spójności między czterema obszarami: tym, co myślę, tym, co czuję, co mówię a co finalnie robię.

Czy szczęście to dom o powierzchni 500 metrów? Czy szczęście to roczne dochody liczone w milionach złotych? Nie do końca, choć pewnie znajdą się i tacy, którzy na serio będą szczęśliwi w ogromnej rezydencji z basenem i kontem bankowym pękającym w szwach. Ludzie są różni. Tymczasem szczęściem jest nasze wnętrze. Szczęściem jest to, kim jesteśmy a to, co mamy to tylko dodatek.

Szczęście w czasie

Przyjrzyjmy się naszym wspomnieniom. Wtedy to ja byłem szczęśliwy… 30 lat temu czułem prawdziwe szczęście. A teraz to co, chciałoby się zapytać. Psychologia pozytywna a więc, jakby nie patrzeć, nauka o szczęściu, przytacza jego koncepcję, która to koncepcja opiera się na:

Po pierwsze: częstym doświadczaniu uczuć określanych jako te pozytywne, do których zaliczamy miłość, radość, odczuwanie przyjemności,

Po drugie: rzadkim doświadczaniu smutku, bólu, stresu czy szeroko rozumianego strachu,

Po trzecie: wysokim, ogólnym poziomie zadowolenia ze swojego życia a więc równie ogólnym rozrachunku, że może nie ma w nim szału na wysokim poziomie ale dobrze jest tak, jak jest.

Szczęście ma jednak swoją subiektywną definicję, bo ktoś może czuć się szczęśliwy rajdując po mieście najnowszym modelem Ferrari a ktoś inny tak samo może odczuwać szczęście w Chinach, pracując na stanowisku opiekuna zwierząt a konkretnie Pandy Wielkiej.

Każdy z nas szuka szczęścia w swoim życiu a więc poszukuje konkretów, które to konkrety niejako wypchną nas każdorazowo z jakiejś mało komfortowej (albo wcale) sfery naszego życia by następnie, w tzw. dalszej kolejności pomóc nam do niej wrócić ale już z odzyskaną energią, której pozbawiła nas wspomniana mało komfortowa sytuacja.

Można więc stwierdzić, że jeżeli zastanawiamy się, do czego potrzebne jest nam szczęście, to jest ono nam potrzebne właśnie do tego…

Nie mam humoru na bycie szczęśliwym

Nie jesteśmy robotami, całe szczęście, więc nie można nas zaprogramować na bycie szczęśliwym, radosnym, uśmiechniętym na cały rok z góry. Poziom odczuwalnego szczęścia regulują nasze emocje, wszystko to, co się w nas kotłuje i humor, który bywa zmienny.

Jeżeli uczymy się być osobami inteligentnymi emocjonalnie, wyrabiamy w sobie pewną bardzo praktyczną oraz przydatną umiejętność. Poprzez inteligencję emocjonalną jesteśmy w stanie zrozumieć to, co aktualnie czujemy i dzięki temu sprawnie możemy poradzić sobie z emocjami innych współtowarzyszy niedoli, którzy są obok nas. Oni też czują…

Spróbując to nieco bardziej zobrazować, gdy nie mam humoru na bycie szczęśliwym i chcę zabić swojego szefa, to zanim pobiegnę do jego gabinetu, celem zaciśnięcia swoich dłoni na jego szyi, zrobię pauzę, zatrzymam się i pomyślę czy to aby na pewno właściwe dla mnie rozwiązanie. Ten czas zatrzymania się, sprawi, iż zamiast impulsu podejmę świadomą decyzję, by tego nie robić, bo dość trudno jest o zbrodnię doskonałą…

Człowiek w negatywnych ale też i pozytywnych emocjach, jeżeli jest ich za dużo, jest jak tornado pustoszące wszystko dookoła. Zdaniem niektórych specjalistów w zakresie psychologii lub psychoterapii emocje są jak kierownica w samochodzie, można je kontrolować i można też nimi kierować. Były spory na tym polu, bo jakże mogło ich nie być, więc przeprowadzono stosowne badania naukowe, które dowiodły, iż interpretacja własnych emocji może zmienić w nas sposób, w jaki tych emocji doświadczamy. Zamiast ciągle panikować, denerwować się i wyrywać sobie włosy z głowy, bo mam coś ważnego zrobić, spróbuję pomyśleć sobie, że przecież zależy mi na tym, żeby zrobić to dobrze. Prawdopodobieństwo odniesienia sukcesu w tym momencie wzrasta, cokolwiek mamy do zrobienia.

Poznawanie siebie

Czy chcemy czy nie chcemy, to samych siebie w ciągu naszego życia tak czy inaczej poznajemy. Coś o sobie wiemy. Jedni więcej a inni mniej, wiedza jakaś jest. Z reguły uciekamy a przynajmniej staramy się uciec od uczucia samotności, ale to właśnie w niej poznajemy samych siebie. Identyfikujemy w niej własne wady i zalety, zastanawiamy się też co ewentualnie jest do poprawy i co warto byłoby poprawić. Trudno zaprzyjaźnić się z samotnością. Możemy odczuwać lęk przed spotkaniem się ze swoją własną naturą, ale w tłumie ludzi, w zgiełku tego świata, tej natury nie spotkamy.

Samotność ma raczej negatywny wydźwięk. Może przestań o niej myśleć w kategoriach kary, społecznego niedopasowania, trudności a pomyśl o niej jak o towarzyszu, którego obecność pozwala Ci odkryć siebie na nowo. Każdy z nas potrzebuje być od czasu do czasu sam. W tym stanie odzyskujemy siłę, odzyskujemy energię, by wrócić do tego, co było na samym początku. Samotność przeżyta w spokoju pomagają nam w tym konkretnym wyzwaniu.

“Musisz spróbować szczęście wewnątrz siebie. Jeśli nie jesteś szczęśliwy w jakimś miejscu, istnieje duże prawdopodobieństwo, że nie będziesz szczęśliwy w żadnym miejscu”. – Ernie Banks

Zalety tak, słabości nie

Nasze myśli tworzą naszą rzeczywistość. Jeżeli ktoś twierdzi, że na takie stwierdzenie to koń by się uśmiał, to też jest okej – niech się śmieje, kto tam chce – śmiech to zdrowie.

Zatrzymaj się na chwilę i zastanów, jak komunikujesz się sam ze sobą, gdy dzieje się źle w Twoim życiu. Być może wówczas zrozumiesz, iż Ty sam/Ty sama karmisz tymi negatywnymi komunikatami, swoje negatywne emocje a one, dzięki temu pokarmowi, stają się silniejsze…

Zarządzanie emocjami, na samym początku tej drogi, nie jest łatwe. Nie mniej jednak, nie torturuj się swoimi błędami, ponieważ każdy je popełnia, nie trzeba ich w żaden sposób katalogować. Jeżeli nie wyciągniesz z nich wniosków, zahamujesz swój rozwój. Każdy błąd, jeżeli go nie powtarzamy jest tylko jednym błędem. Myśląc częściej o swoich zaletach a nie słabościach odczujesz wewnętrzny spokój, który już dalej spokojnie Cię poprowadzi.

Skuteczność odwracania uwagi

Coś mi nie wyszło, popełniłem jakiś kardynalny wręcz błąd, ktoś mi nawtykał tak, że mi w pięty poszło… O, Boże mój, co teraz? Zalewa mnie gigantyczna fala negatywnych emocji. Jak byliśmy dziećmi i płakaliśmy tak głośno, że trzaskały bębenki w uszach naszych rodziców, oni starali się odwrócić naszą uwagę od powodu naszego płaczu. Ponieważ w każdym dorosłym jest wewnętrzne dziecko, taką samą technikę możemy zastosować sami na sobie.

W chwilach trudnych emocji spróbujmy przekierować nasze działanie na inny tor. Odwracając uwagę od tego, co negatywne, jesteśmy w stanie zachować wewnętrzny spokój, który pojawi się, prędzej czy później, ale musimy dać mu na to czas i przestrzeń. Kontrolowanie a więc też przekierowywanie naszej uwagi zatrzymuje cykl negatywnych emocji, wspierając poczucie szczęścia.

A może by tak, pomedytować?

Medytacja jest narzędziem skutecznie wspierającym walkę z negatywnymi myślami a także emocjami, które zawsze idą sobie w parze. Regularne, nawet krótkie medytacje pomagają przezwyciężyć strach, zmniejszają tym samym uczucie niepokoju. Wpływa ona pozytywnie nie tylko na ducha ale również na ciało, ponieważ pozytywnie działa na rytm naszego oddechu, wspierajac przy tym stabilność koncentracji.

Wystarczy znaleźć wyciszające nas miejsce. Usiąść i zacząć powoli, głęboko oddychać. Jest to fantastyczny sposób na rozluźnienie naszego umysłu oraz napiętych niczym plandeka na żuku, mięśni. Niech to będzie Twoja codzienna praktyka a z czasem przekonasz się o jej sile i pozytywności. Medytacja jest jednym z kluczy, które otwierają drzwi do szczęścia.

“Szczęście nie jest czymś, co przychodzi gotowe. Ono pochodzi z Twoich własnych działań”. – Dalajlama

Sprawdź też: IKIGAI japońska filozofia szczęścia czyli jak żyć długo i szczęśliwie

Podoba Ci się? "Postaw

Sprawdź też: Jak sprzedawać? 10 błędów, które popełniasz, prowadząc sprzedaż