Metodę „drugiej strony” zastosowałem u siebie, gdy szukałem swojej drogi. Kiedy przez lata nie mogłem sobie poradzić z cichym alkoholizmem, uderzyło we mnie coś wspaniałego. Coś, co dało mi bardzo do myślenia. Coś, co dało mi pstryczka w nos i zmusiło do zastanowienia się nad sobą i nad tym, co robię. I na tym, co mógłbym robić. Tak jak kiedyś w moim rytuale dnia było napić się piwka albo przemycić kolejną „małpkę” do domu, żeby wieczorem się wyluzować. Ha ha ha, wyluzować. Zachlać mordę po prostu. Tak teraz dalej nie wyrosłem z tego nawyku przemycania czegoś do domu. Ale teraz to są książki. Żona często mówi, że może starczy już tych książek, gdzie będę je trzymał. Ale w książkach znalazłem instrukcję obsługi. Znalazłem instrukcję obsługi swojego umysłu, ciała, którego najprawdopodobniej nie znałem.

Zacząłem myśleć o ludziach, którzy są szczęśliwi, mają cudowne rodziny. O ludziach, którzy spełniają się w życiu, osiągają sukcesy, śmieją się mimo biedy i planują mimo choroby, a często nawet pocieszają przy tym innych. Zacząłem czytać i słuchać biografie ludzi, którym się udało w życiu. Najbardziej zaintrygowała mnie historia Arnolda Schwarzeneggera. Surowe wychowanie, bieda, ciężka praca i brak wiary rodziców w sukces syna dawały mu tylko kopa do treningów. Zmotywowany, ćwiczył, bo pokochał sport dla wielu kompletnie nieznany i nierozumiany – kulturystykę. Kulturystyka przed czasami Arnolda była w wielu zakątkach świata czymś kompletnie nieznanym.

Sportowy sukces odniósł dzięki determinacji, ale i nieszablonowemu myśleniu. Nie znał metod treningowych, jakie są dzisiaj, nie miał dostępu do informacji. Eksperymentował z własnym ciałem, żeby poprawiać wyniki.
W 1965 zakończył roczną służbę w austriackiej armii, którą obowiązkowo musieli odbyć wszyscy osiemnastoletni mężczyźni. Nawet podczas pobytu w wojsku był tak pochłonięty kulturystyką, żeby wziąć udział w konkursie, opuścił szkolenie, przez co zaliczył tzw. bezprawną nieobecność i za karę spędził tydzień w wojskowym więzieniu. Jak później wyznał: „udział w konkursach znaczył dla mnie bardzo wiele, dlatego dokładnie nie przemyślałem konsekwencji”. W 1965 wygrał zawody kulturystyczne Junior Mr. Europe. I tak zaczęła się jego wielka przygoda z kulturystyką, w której osiągnął wszystko, co chciał.

I w końcu zdałem sobie sprawę, czemu ja taki nie mogę być. Czemu ja również nie mogę być szczęśliwy jak inni. Przecież też mam dwie nogi, dwie ręce, głowę, wyglądam podobnie do nich. Tylko różnica polegała na tym, że im się chciało coś zmienić, a mi odpowiadało to, jak jest. Oni w czasie wolnym szukali jak to osiągnąć, a ja w wolnym czasie piłem piwo lub drapałem się po dupie, jak robi to większość tych, którzy tylko narzekają i zazdroszczą innym. Oni mają marzenia, do których chcieli dążyć za wszelką cenę. Ja wtedy powiedziałem sobie, że ja też chcę mieć marzenia, chcę mieć swoje cele, które zacznę realizować. Zdałem sobie sprawę, że jeżeli im się udało, to na pewno uda się i mi.

W tym okresie, kiedy przestałem pić, bardzo często wyobrażałem sobie, ile mogę zrobić w swoim życiu przeznaczając wolny czas na realizację celów i marzeń, zamiast siedzieć z piwem w ręku przed telewizorem. Myślałem również, jak będę mógł kontrolować swoje trzeźwe ciało, będę miał w końcu więcej czasu dla rodziny, nie myśląc już o swoim zdrowiu, które w tym okresie było raczej marne.

A teraz kiedy to wszystko się zmaterializowało, jestem szczęśliwy. Porzuciłem alkohol, bo jest mi nie potrzebny, porzuciłem zamartwianie się, bo mnie niszczyło. Porzuciłem złość, bo wraca ze zdwojoną siłą. Wyrzuciłem ze swojej głowy negatywne myśli, bo to one blokują człowieka w dążeniu do lepszego siebie i realizacji marzeń. To one mówią: „Nie uda ci się!, Jesteś za słaby, za głupi!, Masz słomiany zapał, po co ci to!”. Wtedy Ty zaczynasz wyobrażać sobie, co się stanie, jeżeli zrealizujesz cel. Będziesz w gronie tych, którym się udało. I może teraz ktoś inny, pójdzie Twoim przykładem, a wtedy Ty staniesz się dla niego inspiracją, bo każde szczęśliwe życie jest inspiracją dla człowieka.

Maciej Grabowski

FB – Ja i EGO, jaiego.pl