Kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały Wszechświat działa potajemnie, by udało Ci się to osiągnąć.  – Paulo Coelho, Alchemik

Wchodzimy w najpiękniejszy okres w roku, przynajmniej z mojej perspektywy. Koniec maja, czerwiec, lipiec, sierpień i wrzesień to zdecydowanie czas urlopów, wyjazdów, licznych imprez, długich dni i krótkich nocy. Wtedy wszystko jest lepsze, milsze, ludzie bardziej uśmiechnięci i nawet jak zapowiada się zwykły dzień, to czujemy się dobrze z myślą, że nie trzeba rano skrobać szyb. To też okres zakochania, nawiązywania wakacyjnych romansów i zawierania ślubów. Wydawałoby się, że żyć nie umierać, ale zanim powiesz chwilo trwaj, zastanów się czy warto?

Dla wielu z Was pewnie te wakacje będą przełomowe z jakiegoś powodu. Dla mnie też. Podjęłam ostatnio wiele kluczowych decyzji i mogę śmiało przyznać, że wraz z końcem września może się okazać, że jestem w zupełnie innym miejscu i robię zupełnie inne rzeczy niż dotychczas. Spoglądam sobie czasem na listę celów, żeby mi żaden nie umknął i jestem za każdym razem z siebie bardzo dumna, że w końcu mam odwagę do końca zrealizować swoje marzenia.

Przynajmniej tak mi się wydawało, odwiedziła mnie niedawno jedna z koleżanek i spojrzała na moją mapę marzeń z niedowierzaniem. Rozpoczęła się cała litania strachów. Czy ja mam rozum w wieku 29 lat rozpoczynać nowe studia, czy ja sobie zdaję sprawę, że na aktorstwie będę nieustannie w ruchu i co na to moje stawy? Czy nie obawiam się tylko wyjazdów, przecież samotna dziewczyna ciągle w trasie, to trochę niebezpiecznie? Czy ja pracując na trzech etatach, właśnie dopisałam sobie jeszcze jedną pracę, przecież się zajadę? Coś ostatnio mało czasu spędzacie razem z mężem, na pewno on już układa sobie życie z inną? Czy ja oszalałam, że na spotkanie, które będę prowadzić, ubiorę małą czarną i kozaki w panterkę na 15 cm szpilce, co sobie ludzie pomyślą?

Po jakiś 10 minutach ona dalej rozważała co też się wydarzy do tego czasu, aż zrealizuję wszystkie cele z listy, a ja już dawno wyobrażałam sobie dokładną odwrotność tego o czym ona mówi i uśmiechałam się do swoich myśli.

Po jej wyjściu przeanalizowałam listę raz jeszcze i faktycznie można by stwierdzić, że lekko przesadziłam, ale dla kogoś doświadczonego i dojrzałego, wzniosłe plany raczej są oznaką głębokiego rozwoju i źródłem motywacji, oraz inspiracji. Dlaczego nie poddałam się ani jednej jej wątpliwości? Otóż jestem już mistrzem w rozróżnianiu pragnień od potrzeb i o tym dzisiaj słów kilka.

Pragnienia i potrzeby – jaka jest między nimi różnica?

Żelazna zasada:

Pragnieniem jest to, co „pragnąłbym” by się spełniło, ale nie „potrzebuję”, podczas gdy potrzeba jest czymś, bez czego naprawdę NIE mogę funkcjonować.

I od tego należy zacząć, bo wiele osób ulega swoim pragnieniom, choć nie ma ku temu żadnej tak naprawdę potrzeby. Myli te dwa pojęcia i sprowadza na siebie niepotrzebne cierpienie.

Dobrze jest mieć pragnienia, to nas wzbogaca i podnosi czasem poziom naszego życia w górę, szczególnie nadaje to satysfakcji, jeśli pragnienie jest dobre, staje się naszym marzeniem i udaje nam się je zrealizować. Pragniemy większego mieszkania, lepszego seksu, więcej spotkań towarzyskich, lepszej pracy i niech to się spełnia, ale problem pojawia się, kiedy mylimy to z potrzebą, czyli czymś co musi zostać zaspokojone, bo inaczej stanie się nam krzywda. I jeśli pragnienie dalej pozostaje z jakiegoś powodu w sferze marzeń, zaczyna być to bardzo niebezpieczne. W najgorszym wypadku możemy być sfrustrowani, niezadowoleni coraz bardziej z naszego życia, apatyczni, poddenerwowani. Może jednak obrócić się to w obsesję posiadania danego celu i niebezpieczną grę. Jeśli ktoś pragnie osoby, która już jest w innym związku, jeśli ktoś pragnie nagłego wzbogacenia się, może wtedy dojść do wielu przykrych wydarzeń.

Trzeba kontrolować siebie nieustannie, spoglądać w uczciwość naszych intencji do danego zamierzenia. Potrzeba to posiadanie jedzenia, mieszkania, partnera, pracy. I to musi być zaspokojone, żeby człowiek mógł normalnie funkcjonować, wszystko ponad to powinno być wzięte pod lupę.

Tworzenie sztucznych potrzeb powoduje zaburzenia emocjonalne, i to bez względu na to, czy są one zaspokajane, czy nie, gdyż:

  • Jeśli ci się nie udaje, jesteś przegrany…
  • Jeśli ci się udaje, zawsze możesz to stracić… i tak wprowadzasz do swojego umysłu strach i niepewność.

„Twój umysł na detoksie”, Wydawnictwo MUZA, 2015, s.304

Zatem twórzcie wzniosłe plany, realizujcie je w tym pięknym okresie, ale miejcie na uwadze, że nie wszystko musi się spełnić tak jak tego oczekujecie.

Powodzenia 🙂

Karolina Panthera Strzelczyk– jestem dziennikarzem, wydałam trzy tomiki poezji, od lat organizuję imprezę literacką Heraski w Krakowie. Od dziesięciu lat interesuję się w sposób zawodowy szeroko rozumianą psychologią, szczególnie skupiając się na zagadnieniach mowy ciała i relacjach. Jestem freelancerem, któremu wiecznie mało wrażeń, czasem możecie odnaleźć mnie na szklanym ekranie. Kocham życie i chcę swoimi przemyśleniami sprawić, żebyśmy wymieniali się doświadczeniami.
Zajrzyj na IG: heraartystka

Sprawdź też: Jak uwolnić swoją radość?