I zakończyła się piękna, polska, złota jesień tak szybko jak się rozpoczęła. Siedzimy, z kubkiem ceremonialnego kakao ja po jednej stronie monitora, Ola po drugiej. Pewnie z jakąś zieloną herbatą. Tak ją sobie wyobrażam. W dzisiejszych czasach nie ma miejsca na rozmowy do rana, każdy zajęty pędem kolejnego dnia, nie pamiętam ile to już lat temu ostatni raz się widziałyśmy. Jedno się tylko nie zmieniło. Ola mimo dwójki dzieci, pracy, pasji i licznych zawirowań jest tą samą ciepłą, życzliwą i cholernie inteligentną kobietą. Jej sposób na życie? Gotowy przepis poniżej.

Motywujący wywiad – Aleksandra Dzierżanowska o makramach, byciu mamą na pełen etat i działaniu z pasją w karierze

Szczęście to…

Tupot małych stópek skradających się nocą do mojego łóżka i nieustanny gwar w domu. To niedzielna jajecznica mojego męża, skrzypiący pod stopami śnieg, a latem – poranna kawa z dziadkami. Szczęście to moja rodzina, mąż, dzieci, mama. To wyśpiewany na całe gardło „Kolorowy wiatr” z „moimi” dziewczynami. To dotyk wody, góry, które pozwalają oddychać i las. To muzyka, literatura i teatr. Taki, który wywołuje przyjemne ciarki na całym ciele. Szczęście to moja codzienność.

Jak odnaleźć motywację. Trudno zmotywować samego siebie, a Ty masz jeszcze dzieci, męża, masę pomysłów do zrealizowania. Jak to robisz?

Makramy

Myślę, że kluczem jest autentyczne lubienie tego co się robi i czerpanie przyjemności z każdej wykonanej czynności. Potrzebuję ruchu, aby się rozwijać i lubię to. Nie traktuje tego, co robię za pracę. Nie skupiam się na tym, czego mi brakuje i nie czekam na idealne warunki do pracy.

Lubię mieć czas wypełniony po brzegi. Moja codzienność opiera się na moich świadomych decyzjach, a skoro są moje – nie potrzebuję motywacji. Doceniam efekty swoich działań począwszy od mycia naczyń, przez pracę, tworzenie makram, na pielęgnacji dzieci kończąc – to mi daje siłę, by działać dalej.

Oczywiście bywają spadki formy i bywa, że moje potrzeby są na ostatnim miejscu. Potrafię jednak wyciągnąć dla swojej rodziny to, co najlepsze nawet z tego pustego kubeczka, a w najbliższej wolnej chwili uzupełniam zapasy energii.

Ponieważ mam wokół siebie pozytywnych ludzi, nie muszę szukać motywacji, a spadki formy zdarzają się naprawdę rzadko.

Społeczeństwo się starzeje, coraz więcej kobiet uważa, że mit matki Polki powinien upaść. A Ty tymczasem pokazujesz radosną gromadkę i mówisz, że lubisz pracę z dziećmi. To swego rodzaju powołanie, misja czy część Ciebie?

Od dawna mam wrażenie, że jestem „niemodna” i pasuje mi to. Akceptuje fakt, że ktoś żyje w inny sposób. Piękne jest to, że jesteśmy różni i daleka jestem od sprowadzania kobiet na „moją drogę”.

Nie neguje sposobu życia innych osób, ale też nie czuję, że jestem mało ambitna, bo od kariery, wolę pracę z dziećmi, a od samowystarczalności, męża, który np. wykonuje za mnie niektóre telefony (czego nie znoszę robić). Chciałabym, aby moje wybory były tak samo szanowane, jak współczesne kwestie, o które tak zawzięcie walczy społeczeństwo.

Jeśli chodzi o wybór zawodu – uważam, że każde dziecko zasługuje na szczęśliwe dzieciństwo. Jestem wdzięczna, że dzięki pracy mogę być częścią tego etapu. Bawić, uczyć i przytulać wtedy, kiedy rodzice tego nie mogą zrobić i również wtedy, gdy z różnych powodów nie robią w domu. Zdaję sobie sprawę, że moja wizja społeczeństwa jest dostać utopijna: szczęśliwe dzieci, dobrzy ludzie, ale nie traktuje tego jak misję. Zdecydowanie to powołanie i część mnie.

Makramy. Kojarzą mi się z czymś tajemniczym, jak łapacze snów. Skąd pomysł na tworzenie takich rzeczy, czy zdolności manualnych można się wyuczyć?

Makramy

W łapaczach faktycznie tli się iskierka tajemniczości. Nie wierzę, że łapacz snów pochłania koszmary, gwarantuje ochronę domu i jego domowników przed wszystkimi złymi mocami, ale wierzę, że potrzebujemy otaczać się ładnymi rzeczami pochodzącymi z dobrego źródła. Staram się moim pracom przekazywać pozytywną energię, dobre myśli i intencje. Chciałabym, by gotowe dzieło wywoływało pozytywne wibracje. To swojego rodzaju medytacja.

A wszystko zaczęło się od wakacji i dryfującej na tafli jeziora gałęzi. Widziałam ją pierwszego dnia i drugiego, a trzeciego przyjechała koleżanka (która później nauczyła mnie pierwszych splotów), która oceniła, że ta gałąź byłaby wprost idealna na makramę. Może nie mieliśmy dużo miejsca w aucie, ale przejechała z nami ok. 600 km do Chorzowa, by po kilku miesiącach zawisnąć w sypialni już jako gotowe dzieło.

Makrama jest niezwykle wdzięcznym rodzajem rękodzieła. Sznurki można zabrać wszędzie i w każdym momencie odłożyć na później, to duży atut przy dwójce dzieciaków. Uważam, że mimo pewnych predyspozycji, mogę nauczyć się wszystkiego, czego naprawdę zapragnę i tę cechę przypisuję każdemu człowiekowi.

Moja życiowa dewiza, kiedy dotykają mnie trudne emocje to…

To tylko chwila. Przypomnij sobie, co jest dla Ciebie ważne i czy ten moment naprawdę ma znaczenie. Zachowaj dystans.

Rozmawiały Aleksandra Dzierżanowska i Karolina Panthera Strzelczyk

Karolina Panthera Strzelczyk – jestem dziennikarzem, wydałam trzy tomiki poezji, od lat organizuję imprezę literacką Heraski w Krakowie. Od dziesięciu lat interesuję się w sposób zawodowy szeroko rozumianą psychologią, szczególnie skupiając się na zagadnieniach mowy ciała i relacjach. Jestem freelancerem, któremu wiecznie mało wrażeń, czasem możecie odnaleźć mnie na szklanym ekranie. Kocham życie i chcę swoimi przemyśleniami sprawić, żebyśmy wymieniali się doświadczeniami. Zajrzyj na IG: heraartystka & https://www.facebook.com/HEraartystka/

Sprawdź też – Cykl wywiadów motywujących: