Psychologia to temat, który bardzo mnie interesuje i jednocześnie rozwija moją ciekawość. Z psychologią nieodłącznie związana jest terapia. Jedną z jej form jest terapia zajęciowa. Przyjrzyjmy się więc temu, co każdemu z nas, w codziennym życiu, daje wykonywanie zajęć. Poznajmy definicję zajęcia i krótką historię terapii.

Terapia poprzez zajęcie, czyli do czego NIE jest stworzony żaden człowiek

Od zarania dziejów

Początki terapii zajęciowej sięgają już starożytnego Egiptu. Także Cesarstwo Mongolskie i Cesarstwo Chińskie gloryfikowało wykonywanie różnych zajęć, które zapewniały gatunkowi ludzkiemu przetrwanie. Z kolei Galen twierdził, że zajęcie i szeroko rozumiana, związana z nim praca, jest naturalną terapią dla człowieka. Jej owocem jest to, iż człowiek zajęty wykonywaniem różnorakich czynności, jest po prostu szczęśliwy.

W XVIII wieku, Philippe Pinel i Wiliam Tuke, podjęli działania, których zamierzonym celem było budowanie zrozumienia i zarazem godnego traktowania dwóch grup społecznych, co do zasady, zaniedbywanych. Byli to więźniowie a także osoby cierpiące na choroby i zaburzenia psychiczne.

Pinel propagował bowiem innowacyjne podejście, dające chorym psychicznie respektowanie ich ludzkich praw oraz możliwość, by samodzielnie decydowali oni o własnym losie. Sprzeciwiał się on izolowaniu psychicznie chorych pacjentów. Podkreślał rolę społeczeństwa i rodziny w procesie ich zdrowienia. Traktował zajęcie jako istotny element leczenia.

Zajęcia rekreacyjne

Wiliam Tuke próbował z kolei przekonać społeczeństwo, co prawdopodobnie nie było takie łatwe, do tego, by godnie traktować pacjentów z chorobami psychicznymi. Podkreślał konieczność poświęcania im należytej uwagi oraz obdarzania ich życzliwym podejściem. Na tym dziś opiera się właśnie terapia zajęciowa w rozumieniu specjalistycznym. Tuke zachęcał także samych pacjentów do tego by się rozwijali a mogli to robić w dość prosty sposób, jakim było wykonywanie zajęć rekreacyjnych.

Obaj panowie, jak pokazuje historia, osiągnęli swój cel. Dziś każda nasza pasja, jaką posiadamy, jest dla nas zajęciem rekreacyjnym. Oznacza to, że jest to dla nas taka osobista autoterapia. Dlatego tak ważne jest, by odkryć w sobie pasję, nie opierać się jej a przede wszystkim… nie wstydzić. Nie każdy musi to rozumieć czy akceptować. Najważniejsze jest byśmy sami nasze pasje rozumieli i akceptowali.

Polskie podwórko

W Polsce dopiero po II wojnie światowej, nastąpił rzeczywisty dla naszego podwórka, rozwój terapii zajęciowej. Wówczas zaczęto ją stosować w oddziałach psychiatrycznych ale też gruźliczych, rehabilitacji medycznej oraz w sanatoriach. Pierwszy rodzimy podręcznik dotyczący tego, jak powinno prowadzić się terapię poprzez zajęcie, został wydany w 1965 roku a jego autorką jest Kazimiera Milanowska.

Pierwsza placówka rehabilitacyjna, czyli Warsztaty Terapii Zajęciowej, została otwarta na początku lat 90. XX wieku. Jej podopiecznymi były osoby całkowicie niezdolne do pracy zarobkowej. Z czasem zostały one przekształcone w ośrodki rehabilitacji społecznej i zawodowej. Zgodnie z tym założeniem, WTZ pomagają osobom niepełnosprawnym – na miarę indywidualnych możliwości – doprowadzić ich do samodzielnego, niezależnego a przede wszystkim, aktywnego życia.

Co robisz, jak nic nie robisz?

Przez kilka lat to pytanie bardzo mnie nurtowało. Zawsze zadawał mi je mój Brat. Chodziło w nim o to, czym zajmuję sobie czas wolny, czyli ten, w którym nie wykonuję żadnych, takich czy innych obowiązków. I wbrew pozorom nie było mi na nie łatwo odpowiedzieć. To dlatego, że najpierw nie byłem w stanie się jednoznacznie określić, co ja właściwie robię, kiedy nic nie robię a potem wstydziłem się tego, że mam taką a nie inną pasję.

Warto jest się czasem przyjrzeć temu, co robimy na co dzień. Zadać sobie pytanie, nie tylko co ale także, dlaczego zajmujemy się akurat tym, jakie z tego konkretnego zajęcia, czerpiemy korzyści, nie tylko dla siebie. Każda czynność, nawet bez użycia rąk, jest zajęciem. Mówiąc nieco bardziej skomplikowanie, człowiek nawet jak nic nie robi, to jednak coś robi.

Definicja zajęcia

Robimy coś i zazwyczaj wychodzimy z założenia, że robimy to po to, by zagospodarować nadwyżki wolnego czasu. To jest prawda, że zajęcie, czyli chociażby praca zawodowa, jest nie tylko po to, by wypełnić ewentualnie nasze konto bankowe ale także zagospodarować nam czas. Nie mniej jednak pomyślmy, czy nasze życie, bez różnorakich zajęć, które czasem same nas znajdują a czasem jesteśmy niejako zmuszeni sami sobie ich poszukać, miałoby jakiekolwiek znaczenie.

Tutaj właśnie wkraczamy, zahaczamy o definicję zajęcia. Niby proste określenie, bo zająć się czymś oznacza robić coś konkretnego. Wbrew pozorom termin ten trudno jednoznacznie zdefiniować tak, by owa definicja była pełna. Na pewno są to czynności związane z naszym codziennym życiem. Do przykładowych zajęć wynikających z naszej codzienności, zaliczamy: przygotowanie posiłków, zakupy, ubieranie się, korzystanie z komputera, jazdę samochodem, spacer z psem, sport, hobby, czynności higieniczne, naukę czy pracę zarobkową.

Lista przykładowych zajęć może być nieskończona. Każde zajęcie jest aktywnością, celem, posiada określony kontekst i wpływa na nasze zdrowie, które z kolei daje nam poczucie dobrostanu. Człowiek jest istotą zajęciową, czyli stworzoną do tego, by coś robić. Nieodłącznym elementem naszego funkcjonowania, w każdej możliwej sferze, jest wykonywanie różnorodnych zajęć.

Od zajęcia, przez zdrowie, po dobrostan

WHO, czyli Światowa Organizacja Zdrowia, podała definicję zdrowia, którą można znaleźć, chociażby, w podręczniku do terapii zajęciowej. Pomyślmy więc przez moment o tym, czym dla nas jest zdrowie. Czy odpowiemy na to pytanie stwierdzeniem, że jest to brak choroby, brak niedomagania? Być może. Tymczasem WHO mówi, że zdrowie to poczucie pełnego dobrostanu: fizycznego, psychicznego i społecznego. Mówiąc najprościej; wykonywanie zajęcia daje nam zdrowie. Z kolei zdrowie, zapewnia nam dobrostan.

Kiedy przyjrzymy się klasycznej terapii zajęciowej, zobaczymy zajęcia manualne, często nie tylko praktyczne ale też artystyczne. One nie tylko uczą podopiecznych, wśród których znajdują się osoby niepełnosprawne, ale także zapełniają im lukę czasową. Co więcej, rozwijają ich zdolności a co najważniejsze – dają im poczucie radości, spełnienia, dobrego życia.

Człowiek zdrowy, kiedy nic nie robi, czuje, że zaraz oszaleje i bierze się za cokolwiek. Najczęstszą ucieczką w zajęcie są… porządki. Człowiek doświadczający nudy, pierwsze, co robi, by ją zabić, to sprząta. Wtedy staje się to wręcz życiową misją a przestaje być przykrym obowiązkiem. Czas szybciej mija a przestrzeń dookoła nas się przejaśnia.

Jeszcze trochę teorii

Celem terapii zajęciowej jest przywrócenie lub poprawa sprawności fizycznej, psychicznej i umysłowej. Jeżeli osoba niepełnosprawna trwale utraciła określone funkcje, terapia poprzez zajęcie, wypracowuje tzw. funkcje zastępcze.

Zajęcie jest aktywne, ponieważ angażuje osoby je wykonujące na trzech poziomach równocześnie – umysłowo, poznawczo oraz fizycznie. Zajęcie jest celowe, ponieważ umożliwia utrzymanie i dbanie o rozwój zarówno ciała jak i umysłu. Wreszcie, każde zajęcie ma określony kontekst a także wpływa na nasze zdrowie.

Jesteśmy istotami zajęciowymi, więc nie jesteśmy stworzeni do stagnacji. Brak działania powoli lecz sukcesywnie nas zabija.

Czy wykonywanie zajęć może mieć swoją ciemną stronę?

Oczywiście, że niektóre zajęcia, mogą wpływać na nas negatywnie, chociażby dlatego, że będą wymuszone, nie zgodne z naszymi zainteresowaniami czy monotonne, powtarzalne. Zajęcie, które nie rozwija, jest tylko zabijaczem czasu a w tematyce terapii, chodzi o coś więcej. Terapeuci dbają o różnorodność prowadzonych zajęć. My też rzadko robimy jedną rzecz przez cały dzień. W międzyczasie wykonujemy szereg innych, mniejszych czynności ale tworzących z naszym głównym zajęciem, jedną całość, która rzadko jest dla nas czymś oczywistym.

Warto robić, warto działać

Wielu z nas zapewne zastanawia się jak osiągnąć „flow” w swoim życiu. Jest to stan, kiedy człowiek bez reszty pogrąża się w swoim zajęciu. Wtedy nic innego nie ma znaczenia. Cóż, ja tak mam z pisaniem i medytacją. Zgodnie z definicją, jest to doświadczenie optymalne, szczytowe, które odczuwamy podczas podejmowanego z wielkim zaangażowaniem, różnorodnego działania. Według naukowca, którego nazwiska nie jestem w stanie przytoczyć, ponieważ jest ono zbyt skomplikowane, satysfakcji doznajemy podejmując zadanie, które:

  • ma szansę zostać ukończone,
  • wyznacza jasne cele,
  • dostarcza informację zwrotną,
  • generuje głębokie zaangażowanie.

Z własnego doświadczenia wiem, że dobrze jest odkrywać nowe zajęcia a nie tylko skupiać się na jednym i tym samym. Wiem też, iż ciało podsuwa nam gotowe propozycje, w które warto się wsłuchać, które warto zastosować. U mnie czasami jest to spacer, czasami wizyta w bibliotece lub czytelni, niekiedy siłownia plenerowa albo po prostu, ławka w parku.  Jeszcze trzy lata temu – nie do pomyślenia…

Wszystko to, co jesteśmy w stanie racjonalnie wykorzystać, służy naszemu rozwojowi. Dlatego też warto robić, warto działać. Nie ma zajęć bezsensownych, nie ma, moim zdaniem, zajęć bezproduktywnych. One, same w sobie, są dla nas terapią, zwłaszcza w tych trudnych czasach, w których przyszło nam aktualnie żyć

Autor: Michał Szewczyk – od 2016 roku związany z serwisem Giełda Tekstów. Copywriter piszący artykuły z zakresu psychologii, prawa, finansów oraz każdego innego tematu, który go zainspiruje. Lubi słuchać podcastów zarówno psychologicznych jak i kryminalnych, przedstawiających autentyczne zbrodnie lub niewyjaśnione zaginięcia. Pisanie stanowi nieodłączny element jego codzienności

Sprawdź: Co czyni człowieka silnym? 7 filarów odporności psychicznej – tajemnica wewnętrznej siły