Mówi się, że co nie zabija, to wzmacnia. Jak w każdym powiedzeniu, tak i w tym jest trochę prawdy. Oczywiście nie odnosi się to do każdej sytuacji, ale do wielu- owszem. Niekiedy bowiem ciosy od życia są na tyle lekkie, że nie kładą nas na deski, a jednocześnie na tyle mocne, że pozwalają nam nauczyć się robić uniki- że tak to ujmę. Chodzi o unikanie podobnych, niechcianych sytuacji w przyszłości i wyciąganie wniosków z popełnianych błędów. Swoje życie oceniam jako bardzo dobre, mimo iż, tak jak każdy, miałem w nim swoje wzloty i upadki. Uważam, że sporą część z rzeczy, które osiągnąłem, zawdzięczam temu, że staram się nie popełniać dwa razy tych samych błędów. Przedstawię Ci zatem dwie sytuacje z mojego życia, które dały mi bolesne, choć niesamowicie cenne lekcje. Być może dzięki wiedzy zawartej w tym artykule, sam unikniesz w życiu wielu bolesnych błędów.

“Dobre czasy stają się dobrymi wspomnieniami, a złe czasy stają się dobrymi lekcjami”.

Życiowe lekcje. Czego mogą nas nauczyć trudne doświadczenia?

Lekcja #1 – Karma wraca

Życiowe lekcje. Czego mogą nas nauczyć trudne doświadczenia? - Karma
Życiowe lekcje. Czego mogą nas nauczyć trudne doświadczenia? – Karma wraca

Jako dziecko popełniłem masę głupstw, których do tej pory żałuję. Jednym z nich było dręczenie pewnego chłopaka z mojej klasy. Dlaczego to robiłem? Bo byłem niedojrzały i głupi jak baran, który z całej siły walnął łbem w ścianę. Najprawdopodobniej chciałem również zyskać sympatię grupy, bo nigdy nie byłem zbyt lubiany- a nękając chłopaka, którego także nikt nie lubił, chociaż przez chwilę czułem się podziwiany. W każdym razie- wyrządziłem dużo zła. I dopadła mnie karma- oj dopadła mnie.

W pierwszy dzień w nowej szkole dostałem niezły wycisk od starszego i silniejszego chłopaka. Moje poczucie własnej wartości- i tak już niskie- spadło poniżej zera. Moja pewność siebie została zmieszana z błotem. Moja reputacja… jaka reputacja? I tak jej nie miałem. W każdym razie byłem okropnie zły na świat, pełen żalu i nienawiści. Gniewu, z którym sobie nie radziłem. Przez dwa lata bałem się chodzić do szkoły, bo chłopak, który mnie pobił, naśmiewał się ze mnie, za każdym razem, gdy się minęliśmy na korytarzu.

Z perspektywy czasu widzę jednak, że taka lekcja od życia mi się należała. Zacząłem ćwiczyć, by już nigdy nie być pośmiewiskiem i dzięki temu dziś moja forma jest na wysokim poziomie. Ale co ważniejsze, w głowie mam zanotowane kilka ważnych lekcji- po pierwsze trzeba być dobrym dla innych. Wszystko, co czynisz ludziom, wróci do Ciebie. Po drugie- nigdy, przenigdy nie wolno naśmiewać się ze słabszych, bo są osoby, dla których Ty także jesteś słabszy. I po trzecie- nigdy nie zbudujesz szczęśliwego życia, krzywdząc innych. Pomagając innym- owszem. Od opisanego zajścia minęło wiele lat, a moja pewność siebie jest dziś na wysokim poziomie, tak samo, jak moje szczęście w życiu. Dlaczego? Bo jestem dla ludzi tak dobry, jak mogę- i czuję się kimś wartościowym.

“Karma działa następująco:
Akcja – reakcja.
Zbierzesz to, co posiałeś.
Wyjmiesz to, co włożyłeś.
Otrzymasz w zamian to, co dałeś”. Alyson Noël

Sprawdź: Siła pomocy! O pomaganiu, dawaniu i czynieniu dobra

Lekcja #2 – Nigdy nie trać nadziei

Życiowe lekcje. Czego mogą nas nauczyć trudne doświadczenia? - Nigdy nie trać nadziei
Życiowe lekcje. Czego mogą nas nauczyć trudne doświadczenia? – Nigdy nie trać nadziei

Moją obecną dziewczynę poznałem w swoje urodziny. Jesteśmy ze sobą już kilka ładnych lat, choć wielokrotnie nasz związek umierał (ale potem go wskrzeszaliśmy). Jedna z takich sytuacji szczególnie zapadła mi w pamięć. Zerwałem z nią, bo stwierdziłem, że dłużej nie jestem w stanie znieść jej wad, które doprowadzały mnie do szału. Nawet pomimo faktu, że powolutku i konsekwentnie pracowała nad swoim charakterem, miałem już dość. Czułem się wypalony, pusty, nijaki. Uznałem więc, że to przez nią i że gdy skończę ten związek, będę szczęśliwy. Jakże ja się myliłem!

Już godzinę po zerwaniu zacząłem żałować. Chciałem to cofnąć, ale głupi mózg podpowiadał mi- pocierp teraz, to później będziesz wolny i szczęśliwy. Prawda była jednak taka, że czułem się coraz bardziej zdołowany i miałem potworne wyrzuty sumienia, że tak nagle i bezceremonialnie zraniłem osobę, którą kocham. W każdym razie- pomyślałem sobie: Trudno, musisz z tym żyć i jakoś się przyzwyczaić do nowej sytuacji. Ale jednak druga część mnie podpowiadała: zawalcz o nią! Nie odpuszczaj! No co Ci szkodzi spróbować? I wiecie co? Walczyłem. Nie wydzwaniałem do niej, rzecz jasna, dniami i nocami, błagając o wybaczenie, bo najpewniej wyszedłbym na niestabilnego emocjonalnie kretyna i desperata. Zamiast tego musiałem się wykazać rozsądkiem i poczekać, aż emocje przycichną.

Jak to mówią – “głupi ma szczęście”,  bo sama się do mnie odezwała, pytając, czy na pewno moja decyzja jest ostateczna. Jakby przeczuwała, że tej decyzji bardzo żałuję. Walczyłem o to, by przekonać ją, że jest mi przykro i że chcę cofnąć swoje słowa. Stwierdziła, że możemy być przyjaciółmi- i nic więcej. Okej- pomyślałem- dobra i przyjaźń. Ale później walczyłem dwa miesiące o to, by jednak wrócić na poziom wyżej niż ta przyjaźń. Nie traciłem nadziei, choć nieraz zwątpienie prawie zjadało mnie od wewnątrz. Mogłem dać temu spokój i się poddać- ale nie poddałem się. I w końcu wróciliśmy do siebie, a dziś mój związek jest, nie chwaląc się, cudowny, bo oboje zrozumieliśmy swoje liczne błędy i pracujemy nad swoimi słabościami.

Wnioski, jakie wyciągnąłem z tego doświadczenia, są następujące: Nigdy się nie poddawaj. Zawsze jest możliwość, że Ci się uda. Nawet jeśli jest to 0, 001% prawdopodobieństwa sukcesu– lepiej spróbować i mieć chociaż tę krztynę szansy na wygraną, niż nie próbować i swe szanse całkowicie skreślić. I wniosek numer dwa- nie podejmuj ważnych decyzji pod wpływem emocji. Pochopne działania mogą później być tymi, których najbardziej żałujesz. Zawsze miej z tyłu głowy, że dużo lepsza będzie krytyczna analiza sytuacji i zachowanie cierpliwości.

Sprawdź: Siła nadziei i i optymizmu. O nadziej i optymizmie

“Nie możesz stracić nadziei, bo jeśli utrzymujesz ja przy życiu, ona ODWDZIĘCZY Ci się tym samym”. – Cassandra Clare